niedziela, 26 sierpnia 2012

3. Kobiece ciało, to tylko przykrywka...


            Wieczorem wystrojone dziewczyny stały przed klubem „Havannah”. Spory tłum czekał przed wejściem, ale one nie miały w zwyczaju stać w kolejce. Jak zwykle podeszły do ochroniarza, uśmiechnęły się i po sekundzie były już w środku.
- To co? Kierunek bar? – uśmiechnęła się blondynka.
- Jasne. – Odwzajemniła gest brunetka.
- Pijemy i wyrywamy ciacha.
- Kaśś… Ty to masz z tym wyrywaniem.
- Karola, przecież nie przyjechałam tu tylko po to, żeby się opalić.
- Wy tu o opalaniu, a do knajpy gejów wpuścili.
- Że co?
- No normalnie. Tych gejuchów siatkarskich. I przydarli ze sobą jakiegoś „Misia uszatka”.
- Nie misia - uszatka debilu, tylko Kurka.
- Mogli papieża z Watykanu tu ściągnąć. I tak mi nie przeszkodzą w wypiciu z wami drinka.


- *** -


- Panowie, nie pamiętam, kiedy ostatnio stałem tyle w kolejce do klubu.
- Pewnie Bartuś, nie pamiętasz, bo w Bełchatowie za wiele klubów nie macie.
- Bardzo śmieszne Misiu, boki zrywać.
- Panowie, to co? Do baru, a później klub jest nasz – uśmiechnął się zielonooki.
- Zbyszek, a ty pewny jesteś, że chcesz do baru?
- No. A czemu pytasz?
- Bo tam są te wariatki wyzywające nas od pedałów.
- Czemu je od razu wariatkami nazywasz?
- Bartuś, jak któraś tobie dopierdzieli, to wtedy pogadamy.

            Dziewczyny siedziały na barowych stołkach, sącząc gin z tonikiem.
- Cześć dziewczyny – zaczął Zbyszek.
- O, cześć Zenek – odpowiedziała Lena.
- Zenek?
- No a nie tak masz na imię?
- Nie. ZBYSZEK jestem. – Odparł artykułując dokładnie każdą głoskę imienia.
- A dla partnerów Zbysiu?
- Nie. Dla partnerów boiskowych Zibi.
- O Boże! Na boisku też to robicie?!

            Zbyszkowi nie było już do śmiechu. Jego kumple i jej koleżanki przysłuchiwali się tej rozmowie z widocznym rozbawieniem. Karolina już prawie płakała ze śmiechu.
- Nie Lenko. My z Miśkiem nic z tych rzeczy. Ale z tobą… Czemu nie?
- Zenku, Zbyszku, czy jak ci tam… Nie schlebiaj sobie za bardzo. Lepszych od ciebie się z łóżka wyrzucało.
- Ok. Ja idę się bawić. Kaś idziesz ze mną? – Zapytała brunetka. – Pa. –Rzuciła na odchodne do przyjaciółki. – Chyba musicie jeszcze pogadać.
- Jasne Karolka, idę.
- No to my się chyba z wami zabierzemy na ten parkiet, no nie Bartek?
- Eee tam… Ja jej jeszcze posłucham – wyszczerzył zęby Bartek.
- Jak dla mnie możesz być nawet w Polsce i tak nas usłyszysz. W końcu, gdy ma się takie uszy, musi się słyszeć wszystko. Niezłe radary. Swoją drogą, chyba masz prywatne audiencje przy spowiedzi. Bo gdy ma się uszy, które są w stanie zagarnąć dźwięki z odległości kilku kilometrów, to wszystkie mohery z kościoła muszą cię usuwać.
- Misiek, miałeś rację, one nie są miłe – żalił się Bartek.
- Dziewczyny, dziewczyny… Ja tego  nie powiedziałem – zaczął bronić się Michał.
- A kto ci powiedział, że musze być miła? Ja jestem miła na swój sposób. Ale na pewno nie dla takich dupków jak ty.
- Ok Misiek, idziemy potańczyć – wycofał się Kurek.
- Lena a ty pogadaj sobie z kolegą.
- Zenek to nie mój kolega.
- Ile razy mam ci mówić, że jestem Zbyszek? – powiedział brunet, gdy reszta towarzystwa poszła już na parkiet.
- Tyle razy, aż zapamiętam. Wiesz blond na głowie mi nie pomaga.
- Chyba jestem ci winien trzy piwa.
- Spoko, nie musisz się wysilać. Przeżyję jakoś te piwa. Stać mnie.
- Ok. Więc może chociaż jakiś drink?
- Spoko Zenek, nie musisz się wysilać.
- Zbyszek.
- Co?
- Zbyszek jestem.
- No przecież mówię, że Zbyszek – odpowiedziała z uśmiechem na ustach. – Ty to jakiś ograniczony umysłowo chyba jesteś. Ale jednego drinka chyba możemy wypić.
- Dzięki. Chyba zaszczyt roku mnie kopnął – wyszczerzył się siatkarz.
- Ha. Ja myślę, że to największy zaszczyt w całym twoim życiu.
- Ok. Przyjmuje to na klatę. Powiedz  mi lepiej, gdzie mieszkasz – zapytał po zamówieniu drinków.
- W Rzeszowie.
- I powiedz jeszcze, że Resovii kibicujesz?
- Nie. Ja nie interesuję się sportem. To znaczy, zdarza mi się pobiegać, czy w cos pograć. Nawet na basen chodzę. Ale nikomu nie kibicuję. No i nie oglądam nic nałogowo w TV.


- NA PARKIECIE –


- Mam nadzieję, że Zbyszek nie zje waszej koleżanki – powiedział Kubiak.
- Ty chyba Lenki nie znasz – żachnęła się Karolina. – To drobne, kobiece ciało, to tylko przykrywka. Ten mały potwór zmiecie waszego kolegę z powierzchni ziemi.
- Jest aż tak groźna?
- Ostatnio, jak jakiś gość chciał ją poderwać w klubie, zamówiła butelkę zimnej wódki i wylała mu ją na głowę, podkreślając, że dziewczyny z tyłkiem takim jak ona, nie zadają się z facetami o pysku takim jak on.
- Ok. Tyle informacji mi już wystarczy. Powiedz tylko, czy już mam ratować Zbyszka? – Zaśmiał się Michał.
- Niee.. myślę, że on sobie z nią poradzi. Powiedz mi, ona faktycznie nazwała was pedałami?
- No… niestety tak…
- Ale w sumie historia polskiego sportu nie pamięta drugiego takiego bromancu jak ty i Bartman.
- Bardzo śmieszne. Powiedz mi lepiej, czym się interesujesz, co lubisz?
- Siatkówką, oczywiście. W końcu mieszkam w mieście siatkarskich Mistrzów Polski. Na temat Sovii mogę powiedzieć ci wszystko.
- Siatkówką powiadasz? To powiedz mi, kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
- No proste, że Krzysiu Ignaczak – wyszczerzyła się brunetka. – Przystojny, inteligentny, ułożony, zabawny, a przy tym nie ma chyba takiej piłki, której by nie obronił.
- Ehh… A już myślałem, że gustujesz bardziej w pomarańczowych niż biało – czerwonych.
- Oj, Kubiaczku. Przecież niezwyciężone są barwy biało – czerwone.
- Ok rozumiem. Lokalny patriotyzm, chwali się. Widzę, że ty mnie znasz, więc może pozwolisz siebie poznać?
- Karolina, miło mi.

___________________________________________

Witamy :)
Bardzo dziękujemy Wam za wszystkie komentarze :)
Nie wiemy, czy już słyszałyście, ale we wtorkowym wydaniu "Kawy czy herbaty" wystąpią Zibi, Piter i Kosa :) Chyba się poświecimy i wstaniemy o 6:00 :) A co! Buziaki :* Do "zobaczenia" za tydzień :D

niedziela, 19 sierpnia 2012

2. Bardzo bolało, jak z nieba spadałaś, aniołku...


- Poczekaj! Jak masz na imię?
- Lena.
- Ja jestem…
- Tak, wiem. Pajac.
- Miła to ty nie jesteś.
- A miałam być? Oj, przepraszam, ale bajki chyba pomyliłeś.
- Zbyszek jestem – wyciągnął do niej rękę.
- Zbyszek?! Twoi rodzice mieli niezłe poczucie humoru – zaśmiała się odwzajemniając uścisk.
- Przemilczę.
- Ok. Muszę zmykać.
- Zbysiu, tu jesteś! – Krzyknął szatyn.
- O kurwa! Nie dość, że ślepy kretyn, to jeszcze pedał! – Zaśmiała się blondynka.
- Teraz, to już pozwoliłaś sobie na za dużo – warknął, a jego zielony wzrok miotał błyskawicami.
- Oj, chyba trafiłam w czuły punkt. Ok, Zbysiu. Zmykaj do swojej drugiej połówki. Pa.
          
  Zostawiła go samego, stojącego z otwartymi ustami i wzrokiem wlepionym w jej oddalającą się sylwetkę. Nikt nigdy nie wypowiedział do niego takich słów. Do niego. Bożyszcza kobiet.

- Kto to był? – Zapytał szatyn.
- Misiu, niesamowita kobieta.
- O proszę. Zbyszek rozpoczął wakacyjny podryw. Nie. To nie to. Ona nie jest taka. Wiesz nie spodziewałem się, że powiem to kiedykolwiek, ale to jest kobieta, która kompletnie na mnie nie leci.
- Zibi, nie wierzę. Ktoś oparł się twojemu urokowi? – Śmiał się Michał.
- Stary, sam w to nie wierzę, a jednak.



- Z INNEJ PERSPEKTYWY -



- Ona do Polski po te browary pojechała? – Niecierpliwiła się Kasia.
- Pewnie alkoholik donieść ich nie może. Co krok to łyk.
- Hahaha. Pewnie tak. O Kuźwa… Chyba jednak po piwie. A mi mówiłaś, że na ciacha napalona jestem. Patrz na szóstą.
- O jaa… Fajny. Wysoki, ciemne włosy, opalony. Plecy też ma fajne. Mógłby się odwrócić, klatę pokazać. I pyszczek. Powiedz mi tylko Kaś, czemu mam takie wrażenie, że nasza Lenka z niego szydzi?
- Nie wiem, ale już chyba do nas wraca. O kur…
- Co?
- Patrz, kogo nasza Lena wyrwała!
- No, kogo?
- Ja pierdzielę – zaczęła piszczeć Kaśka – toż to Zbyszek Bartman!
- Kto? – Karolina zerwała się na równe nogi.
- Bartman. Zbigniew Bartman. Nowy atakujący Asseco Resovii Rzeszów i RP. Tysiące, ba, co ja mówię, miliony dziewczyn dałoby się pociąć za to, żeby z nim zamienić, chociaż dwa słowa, a tutaj… Sądząc po jego minie i satysfakcji na twarzy Lenki, musiała mu nieźle dopiec.
- Co dziewuszki? O czym tak plotkujecie? – zapytała blondynka, podając dziewczynom po piwie.
- Obgadujemy tą dupencję, którą wyrwałaś – uśmiechnęła się Kaśka.
- Kurwa, to ja już wolałabym chwasty w ogródku babci wyrywać niż tego pajaca…
- Lena, ty chyba nie wiesz, kto to jest!
- Wiem. Dupek.
- Kuźwa trzy razy B. Blond na głowie, w głowie i w sercu. – wyszydziła ją Karolina – To był Bartman, kretynko!
- A kto to jest? – po pytaniu Leny nastąpiła synchronizacja ruchów Karoli i Kasi, które z otwartej dłoni uderzyły się w czoło.
- Kaśś, wytłumacz jej, bo jeszcze z pół minuty i wypierdziele ją ze znajomych z Facebooka. Ja rozumiem, że można się sportem nie interesować, że można nie wiedzieć, co to jest blok, pipe, czy krótka… Kuźwa jestem w stanie ogarnąć fakt, że ktoś nie wie, ile setów może mieć mecz i co to jest float, ale kurwa żeby Bartmana nie poznać, to już jest przesada!!!
- No to powiecie mi w końcu, kto to jest ten cały Bartman? Jakiś komentator sportowy, tak?
- Blondynko! Nie, Bartman, to nowy atakujący Resovii, znany w reprezentacji jako ZB9. Bożyszcze kobiet, wszystkich hotek. Zawsze piszczą po meczach na Podpromiu: „Zibi, zrób sobie ze mną zdjęcie”, „Zibi, kocham Cię” – powiedziała Karolina, idealnie naśladując głosy fanek. – Porzygać się od tego można.
- Eee… to nie ma czego żałować. Mogłam mu jeszcze bardziej pojechać.
- A pojechałaś mu?
- Tylko troszkę – wyszczerzyła się blondynka i opowiedziała dziewczynom o spotkaniu z siatkarzem.
- Pedałami ich nazwałaś?! – Kaśka z wrażenia aż zatkała usta, a Karolina zaczęła się chichotać.
- No. A który normalny facet mówi do swojego kumpla „Zbysiu”? Zbyszek, Zbychu to ja rozumiem, ale Zbysiu?
- Dziewczynki, nie ma co się roztrząsać nad nimi. Myślę, że  zjeżdżalnia, basenik, piwko i leżaczek są ważniejsze – zadecydowała Karolina.
- Ale wieczorkiem imprezka? – podsunęła pomysł Kasia.
- Jasne! – Odpowiedziała zgodnie reszta.
- To co, kto pierwszy na zjeżdżalni?



- Z PERSPEKTYWY CHŁOPAKÓW –



            Widział, jak zjeżdża z kilkumetrowej zjeżdżalni. Wpadła do wody, by po chwili wynurzyć się. Wychodząc z basenu zarzuciła do tyłu swoje długie, mokre blond włosy. Miała w sobie coś niezwykłego. Niesamowita. Coś, co przykuwało jego wzrok. Może to, że nie piszczała na jego widok, jak większość dziewczyn. Chyba to. Potraktowała go, jak normalnego chłopaka, który wylał na nią zawartość kufla. I te oczy. Niebieskie. Duże, niebieskie oczy, które przyciągały niczym magnes.

- Zbychu, powiesz w końcu, nad czym tak intensywnie myślisz?
- Niebieskie…
- Proszę…? Kurwa, albo zejdź ze słonka, albo przestań pić, bo jakieś dziwne zwarcie ci się w mózgu zrobiło.
- Bardzo śmieszne Misiu. Oczy…
- Że co? Mógł byś trochę jaśniej?
- No ona ma niebieskie oczy.
- Ale kto? – do rozmowy włączył się Bartek.
- Ale ty Siurak niedomyślny jesteś – Kubiak klepnął kolegę w tył głowy. – Ta dziewucha, która nazwała mnie i Zbyszka pedałami. Wpadła mu w oko.
- Oj, od razu wpadła w oko. Fajna jest, wygadana. A poza tym widzę, że ma ze sobą dwie koleżanki.
- Zbysiu, już zaczynasz nas swatać?! – zapytał z przerażeniem Michał.
- Nie. Sami się zeswatacie, jak będziecie chcieli. Ja tylko proponuję.
- Zibi ma rację. Patrz na te dziewczyny. Sympatyczne się wydają – odezwał się Bartek.
- Taa… W szczególności Lena – rozmarzył się Zbyszek.
- Jaka Lena? – zapytał Bartek.
- Kuraś, to ta od niebieskich oczu. To co, panowie, czas opanować zjeżdżalnie?



- Z PERSPEKTYWY DZIEWCZYN –



- Kaśka, modlisz się już pół godziny nad wejściem. Jak się boisz, to spadaj na dół– zaśmiała się Karolina.
- Albo my ci pomożemy – zawtórowała jej Lena.
- O Boże, o Boże… Patrzcie, kto do was idzie. Albo lepiej nie patrzcie – pisnęła Kaśka.
- O kurwa! To ten Zenek Bartman! – Krzyknęła blondynka.
- Kochanie, nie Zenek a Zbyszek Bartman – oburzyła się szatynka.
- Zenek, Zbyszek… Jeden chuj. Ja się zmywam.
- Oj tam, Lenuś. Nie przesadzaj. Zjeżdżamy.
- Ok. Kasia. Ty pierwsza. Ja za tobą.
- Spoko, ja mogę zjechać ostatnia.


            Kaśka nurkowała już w basenie, Lena właśnie do niego wpadała, gdy Karolina zobaczyła, że trzech dryblasów stanęło tuż za nią.

- Ja nie zjadę! Ja się boję! – usłyszała pisk siatkarza.
- Kurwa! Siurak. Nie rób obciachu. Albo zjeżdżasz, albo spierdzielaj do brodziku dla dzieci. – Zaśmiał się Kubiak. – Ok. Ja zjeżdżam.

            Wskoczył do zjeżdżalni i sunął w dół. Gdy wpadł do basenu, poczuł, że jego nogi uderzyły o coś twardego. Wynurzył się z wody i zlokalizował obok siebie piękną brunetkę. A w zasadzie jej krzyk.

- Ty tępy kretynie! Twoi starzy powinni się na urlop wybrać, żeby cię dorobić. Chciałeś, żebym kaleką do końca życia była?! Ja wiem, że nie jestem jakąś siatkarzyną, nie obrażając tu prawdziwych siatkarzy, i może w twoim mniemaniu kręgosłup i zdrowe nogi nie są mi potrzebne, ale uwierz, że chciałabym mieć na czym szpilki nosić!
- Bardzo bolało?
- Kurwa, nie w ogóle. Wyobraź sobie jakiegoś dwumetrowego słonia, wpadającego na moje małe ciałko.
- Nie to – powiedział rozmarzony. – Czy bardzo bolało, jak z nieba spadałaś, aniołku.
- No nie wytrzymam. Nie dość, że kretyn, to jeszcze teksty jak u marnego Casanovy z M jak Miłość.

            Odpłynęła zostawiając go z mętlikiem w głowie. Bo jak mogła go tak potraktować. A Bartek myślał, że one są sympatyczne. Też coś… Strasznie niemiłe. Ale może na tym polegała ich wyjątkowość.





_____________________________________________________

 Witamy serdecznie!

Dziękujemy bardzo za komentarze :) Oczywiście możecie w komentarzach również informować nas, o nowościach na Waszych blogach :)
Znacie już trzech bohaterów tego opowiadania, a rozdziały o nich i dziewczynach dodawane będą co tydzień w niedzielę. Jeśli chcecie być powiadamiane o nowościach, w komentarzach zostawiajcie nr gg lub linki. Zawsze możecie napisać też na gg 8248253 (Paulik)

Pozdrowienia z miasta siatkarskich Mistrzów Polski :D


piątek, 17 sierpnia 2012

1. Nie musisz uciekać, nie zjem cię...



Sierpniowe słońce rzucało ostatnie promienie na parking przy lotnisku. Trzy dziewczyny wyciągały bagaże z taksówki.
- Do cholery jasnej, czy ta walizka musi tyle ważyć? – Wykrzyknęła szatynka.
- Tak Kasiu, musi. Skoro wzięłaś ze sobą całą szafę i połowę wyprzedaży z galerii.
- Karola, zapomniałaś jeszcze o alko – uśmiechnęła się blondynka.
- Helloł, czepiacie się!
- Kasieńko, ale czyż nie taka prawda – zaśmiała się Lena.
- Lena zapomniałaś jeszcze o gumkach, które wzięła na Arabów – brunetka z blondynką zaniosły się śmiechem.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Same będziecie po te gumki do mnie latać w tę i z powrotem.
- Spoko Kaś, mam swoje – wyszczerzyła się brunetka.
- Bezbożnice, którym tylko seks w głowie, szybko, bo na samolot się spóźnimy.
- Odezwała się święta. Ja już widziałam, co ty w walizce upychałaś – zaśmiała się Karolina.


            Odprawa przebiegła sprawnie. No prawie. Kasia, wprawdzie brąz na głowie, ale blond w sercu, zapakowała paszport na samo dno walizki.
-Kuźwa, Kaśka, szybko! Ludzie dziwnie patrzą, jak miotasz się między szortami, bikini, a stringami – wydarła się na dziewczynę Karolina – jak nie zepniesz tyłka, lecimy bez ciebie!
- Ok. Już znalazłam – odpowiedziała dziewczyna upychając rzeczy do walizki. – Biegnijcie zająć kolejkę.



- W SAMOLOCIE –


- Dziewczyny, ja nie wiem jak wy możecie tak spokojnie tutaj siedzieć, popijając drineczki – powiedziała Kaśka głosem pełnym paniki.
- Kaś, co się denerwujesz – zaśmiała się na cały głos Karola – przecież teraz samoloty nawet bez kół lądują.
- O NIEEEE… - usłyszały głos pełen rozpaczy, należący do jakiegoś faceta z tyłu.
- O kuźwa! Co to było?! – Lena płakała już ze śmiechu.
- Boże, nie wytrzymam. Przecież na pokładzie nie ma dzieci – śmiała się Karolina.
- Ej, przestańcie. To nie było śmieszne. Przez was nie wsiądę już do samolotu – powiedziała ze łzami w oczach szatynka.
- Spoko. Są inne opcje. Możesz wrócić na piechotę – szydziła blondynka.
- Albo na wielbłądzie – wtórowała jej brunetka.


            Po kilku godzinach dziewczyny dotarły do hotelu w centrum Hurghady.  Przed pałacykiem stanęły z oczami wielkości pięciozłotówek, gdyż ani w folderze, ani na zdjęciach internautów nie prezentował się tak pięknie jak w tej chwili.
- Boże, stworzyłeś raj w Egipcie – uśmiechnęła się Kaśka.
- Nie, raj to będzie z drinkiem przy barze – zaśmiała się Lena.
- I z przystojniakiem na leżaku obok – po tym zdaniu, wypowiedzianym przez Karolinę śmiały się już wszystkie.
            Było już późno, więc każda z nich udała się do swojego pokoju.
Dziewczyny znały się od piaskownicy. Mieszkały w Rzeszowie, gdzie wynajmowały wspólne mieszkanie i studiowały. Razem chodziły na imprezy, miały wspólnych znajomych i przyjaciół.
Każda z nich zamknęła pewien etap w swoim życiu. Kaśka przeżyła rozwód rodziców, Karolina rozstanie z facetem, a Lena zmianę studiów i pracy. Każda z nich do Egiptu przyjechała po to, aby rozprawić się z przeszłością, która w Polsce czaiła się na nie za każdym rogiem, osaczała z każdej strony. Żadna nie mogła się od niej uwolnić. Przyjechały dobrze się bawić. Świętować zdane sesje i wypocząć przed nowym rokiem akademickim, ale przede wszystkim przed zmierzeniem się z przyszłością.


            Ranek przywitał dziewczyny bezchmurnym niebem, przepięknym słońcem i zapachem śniadania dobiegającym z hotelowej restauracji. Po śniadaniu ułożyły się wygodnie na leżakach rozkoszując się słońcem.
- Dziewczynki, czas do baru. Drineczki czekają. All inclusive czas zacząć! – Zaśmiała się Lena.
- Tak, a później czas wyrywać ciacha.
- Kaśś… Tobie to tylko jedno w głowie. Aż dziwne, że z tego jeszcze dzieci nie ma.
- Karolinko, muszę dbać o to…
- Wy tu gadu-gadu, a drinki czekają. Ja zasuwam do baru. Przynieść wam coś?
- Ja chcę piwo – odpowiedziały zgodnie brunetka z szatynką przybijając sobie piątkę.
- Ok. To zasuwam.
- Tylko prosimy samo piwo. Bez Arabów – zaśmiała się Karolina.
- Ej, mów za siebie. Ja bym mogła jakiegoś poznać.
- Oj Kaśka. Ty jak zwykle spragniona wrażeń. Bo ci tych gumek zabraknie.

            Lena skierowała się do baru, poprosiła o trzy piwa. Już odchodziła, gdy nagle wpadł na nią jakiś kretyn biegnący za piłką.
- No kurwa pięknie! Miałam trzy piwa! – Zawartość kufli wylądowała na ciele dziewczyny i ziemi. – Co się tak kurwa patrzysz łamago?! Bozia dała wzrost, ale wzroku i rozumu poskąpiła, co? Palant.
Już odchodziła, gdy usłyszała za sobą:
- A tobie nikt nie mówił, że jak będziesz tak przeklinać, to ci bozia język upierdzieli? Taka ładna dziewczyna i tak brzydko mówi.
Stanęła wryta. Uderzyła się z otwartej dłoni w czoło. Polaka to się w hotelu nie spodziewała. Odwróciła się modląc w duchu, by nie zauważył, jakiego buraka spaliła.
- Mówili. Ale ty chyba nie słyszałeś, że ładne dziewczynki nie są grzeczne. – Odwróciła się na pięcie i odeszła. – Dupek.
- Słyszałem.
- Dobrze, że chociaż słyszysz, skoro nic nie widzisz.
- Nie musisz uciekać, nie zjem cię.
- Wiem. Podejrzewam, że tylko drożdże wpierniczasz. Zero witaminy A, więc wzrok ciulowy. I urosłeś tak, że nie widzisz niczego, co ma poniżej metr siedemdziesiąt.
- Nie prawda. Ładną dziewczynę zawsze zauważę – uśmiechnął się brunet świdrując ją wzrokiem.
- Pfff… To chyba o mnie dobrze nie świadczy, skoro mnie nie zauważyłeś.
- Oj. To nie tak. Może dasz sobie postawić piwo?
- Dzięki. Stać mnie. – Blondynka odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
- Poczekaj! Jak masz na imię?
- Lena.
- Ja jestem…




________________________________________

Witamy serdecznie :)
Historię tą dedykujemy A, Melody oraz Shelby. Dlaczego akurat im? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, wystarczy, że przeczytacie ich opowiadania :D
Pozdrawiamy oraz zapraszamy do czytania i komentowania :)
 nulka&paulik