poniedziałek, 15 października 2012

8. Mogę być gwiazdą. Bylebym za szybko nie spadła . . .


- A teraz zmykaj z naszej bajki!
- Lenka, co to było? Czyżbyś była o mnie zazdrosna?
- Nie Zbysiu. Nie jestem.
- Nie? To dlaczego spławiłaś tak tą dziewczynę?
- Żeby się nie nudzić dzisiejszego wieczoru.
- Aha. Tylko do tego jestem ci potrzebny?
- Nie, pocałowałabym cię jeszcze, ale jesteś cały mokry.
- W sumie tak, ale mi to nie przeszkadza - powiedział siatkarz zachłannie całując dziewczynę.
- Zbyszek! Teraz to i ja jestem cała mokra!
- Ale jak pięknie wyglądasz.
- Nie podlizuj się. Chodź się lepiej przebrać, bo wstyd się z tobą pokazać.


- ***-


- Kubiak, gdzie ty mnie ciągniesz?
- Na małą imprezkę na plaży.
- Chyba sobie żartujesz! Jak ja będę chodzić w 15 cm szpilkach po plaży?
- Jeśli trzeba będzie będę cię nosił na rękach - i jakby na dowód swoich słów złapał dziewczynę w pasie i wziął na ręce.
- Michał, chcesz się przepukliny nabawić? Przecież ja jestem ciężka.
- Ty ciężka? Ty jesteś leciutka jak piórko! Vanni nie mógł by cię użyć nawet jako połowy obciążenia na siłowni!
- Jasne. Kubiaczku, dziękuję bardzo, ale mimo wszystko ci nie wierzę.
- No to uwierz. Ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję, ale z której perspektywy? Jak stoję na ziemi, czy jak niesiesz mnie na rękach? - zapytała poprawiając dekolt bluzki.
- Karolinko, najbardziej podobasz mi się, jak się tak słodko rumienisz, jak teraz.
- Ja się nie rumienię! To tylko od słońca mam takie wypieki.
- Tak? To dlaczego dopiero teraz ci wyskoczyły?
- To pewno jakaś opóźniona reakcja łańcuchowa w moim organiźmie.
- Karolina?
- Tak?
- Nic, chciałem cię tylko pocałować - i po raz kolejny pozwolił połączyć się ich wargom.


- *** -


- Bartuś, ja żartowałam z tą kolacją na plaży. Zaimponowałeś mi. Nie spodziewałam się, że coś takiego dla mnie przygotujesz - szatynka z zachwytem wpatrywała się w stolik udekorowany świecami.
- Kasia, na mnie zawsze możesz liczyć.
- Wiem, Bartuś, wiem - uśmiechnęła się delikatnie. - Na ciebie i na dziewczyny zawsze - dodała po cichu.
- Słucham?
- Nic, nic...
- No przecież mówiłaś coś. Powiedz, o co chodzi?
- Mówiłam, że na ciebie i na dziewczyny mogę zawsze liczyć.
- No pewnie, że tak - powiedział wyraźnie zadowolony siatkarz. - Kasia, powiedz mi, co tu robicie?
- To znaczy?
- No, co tu robicie, w Egipcie.
- Głupie pytanie Bartuś - śmiała się z chłopaka dziewczyna. - A wy co tu robicie?
- Wypoczywamy - wyszczerzył się.
- No widzisz słońce, jak chcesz, to myślisz - śmiała się dziewczyna. - A tak na serio, to można powiedzieć, że każda z nas miała dość swojego dotychczasowego życia. Za dużo problemów, obowiązków... To czasem człowieka przerasta i trzeba od tego wszystkiego odpocząć - dodała wyraźnie zasmucona.
- Słońce, a co za problemy mogły przytrafić się tak wesołej osobie, jak ty?
- Oj Bartuś, takie, których ja sama się nie spodziewałam.
- Kasia, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będziesz mieć jakiś problem i będziesz chciała o nim porozmawiać, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Dzięki, będę pamiętać. - Po tych słowach wstała z krzesła i podeszła, przytulić się do siatkarza.
- A teraz powiedz wujkowi Bartusiowi, co takiego ci się przytrafiło - mówiąc to, posadził sobie dziewczynę na kolanach.
- Widzisz Bartuś, Karolina spotykała się z takim... 
- Ja nie pytam o Karolinę, tylko o ciebie - przerwał jej chłopak. - Jeśli  jest za wcześnie na takie rozmowy lub nie chcesz, to nie mów, mamy jeszcze dużo czasu, ale wiedz, że gdy porozmawiasz z kimś o tym, będzie ci dużo łatwiej.
- No dobrze, powiem ci, ale wiedz, że nie jest to dla mnie łatwe, a wiedzą o tym tylko nieliczni. To wszystko zaczęło się jakieś cztery, może pięć lat temu. Ojciec ciągle wyjeżdżał w delegacje. Na początku były to tylko dwa weekendy w miesiącu, a potem... - przerwała ciężko wzdychając.
- Spokojnie, jestem przy tobie i nie oczekuję, że przedstawisz mi całe swoje życie. Mów tylko to, co chcesz mi powiedzieć. Na więcej, będzie jeszcze inna okazja. Nie spiesz się. Zaczniesz jak będziesz gotowa.
- Bartuś, tu nie chodzi o to, kiedy i czy w ogóle ja będę gotowa. Jest mi po prostu wstyd o tym mówić. - Powiedziała spuszczając głowę.
- Słonko, a czy to ty zrobiłaś coś złego?
- Tak, to znaczy nie... Ja już sama nie wiem. Może rzeczywiście zacznę od początku?
- Tak będzie najlepiej. - Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Tak, jak już mówiłam, na początku te wyjazdy były dwa razy w tygodniu. Ojciec przeważnie wyjeżdżał w piątek po pracy, a wracał w niedzielę wieczorem, ale po jakimś czasie, te 'delegacje', jak on to nazywał, trwały co raz dłużej, czasem nawet po dwa tygodnie. Wydaje mi się, że do tej pory pewnie nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie moja młodsza siostra, która dwa lata temu, jako pierwszoklasistka liceum, razem ze swoją klasą pojechała na wycieczkę, do Krakowa. Ojciec w tym czasie również miał być na delegacji w Krakowie i nic o wyjeździe Agaty nie wiedział. To miała być niespodzianka od nas wszystkich, bo miał wtedy urodziny - ostatnie słowa dziewczyna wyszlochała.
- Ciiiiiiiiiii... Spokojnie, nie spiesz się. Zaczniesz, jak będziesz gotowa. - Mówiąc to, głaskał Kasię po plecach.
- Bo to moja wina! - Wykrzyczała. - To ja ją namówiłam, żeby poszła do tego hotelu. Ona... ona tam poszła, w recepcji powiedziała, że to niespodzianka dla ojca i żeby powiedzieli jej w którym pokoju go znajdzie. Agata... Ona tam poszła. Drzwi otworzyła jej jakaś kobieta, przysłonięta tylko ręcznikiem. Na początku Aga myślała, że pomyliła pokoje, ale po chwili pokazał się mój ojciec, w szlafroku... - po tych słowach rozpłakała się na dobre.
- Nie płacz, skarbie. On nie jest wart twoich łez.
- Wiesz jak czuła się moja siostra? Zaraz po tym, jak usłyszała głupie tłumaczenie ojca, że to nie tak, że on jej wszystko wyjaśni, zadzwoniła do mnie i mi o wszystkim opowiedziała. Pojechałam po nią i razem wróciłyśmy do domu. Ojciec już tam był. Przymilał się do matki i do nas, ale w szczególności do Agi. Idiota... Myślał, że o niczym nie powiemy matce. - Zaśmiała się, ale był to śmiech histeryczny. - Ale wiesz co Bartuś? Nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Ona nam nie uwierzyła! Rozumiesz?! Nie uwierzyła nam. Kazała się wynieść z domu. Na jakiś czas wyprowadziłam się z Agą do babci. Szymek, mój ośmioletni brat, był wtedy jeszcze za mały i został z nimi w domu. Po kilku miesiącach, matka przejrzała na oczy i postanowiła się z nim rozwieść, a wtedy zaczęło się piekło. Im wcale nie zależało na nas. Oni toczyli ze sobą wojnę, a my byliśmy takim dodatkiem. Chodziło tylko o to, co ludzie powiedzą, kto wygra i zrobi temu drugiemu na złość. Ja miałam szczęście, bo wtedy byłam już pełnoletnia, ale Aga w tym roku dopiero skończyła osiemnaście, a o Szymku nie wspomnę. Taki malutki, a już tyle przeszedł. Całe to piekło skończyło się cztery miesiące temu. Nie wiem jak bym to wszystko przeżyła, gdyby nie dziewczyny.  To one mi pomogły i to dla tego jestem dziś tutaj. One pomogły mi podnieść się po tym wszystkim i wymyśliły ten wyjazd.
- To ja muszę im podziękować! - Zawołał Bartek.
- Za co?
- No jak to, za co? Za to, że cię tu zabrały i dzięki temu mogłem cię poznać. - Po tych słowach pocałował dziewczynę. - Dziękuję za to, że mi zaufałaś i powiedziałaś o wszystkim.
- To ja dziękuję, za to, że mnie wysłuchałeś. Ale nie mówmy już o tym. W końcu przyjechaliśmy tu na wakacje, wypocząć, a nie rozmawiać o smutnych rzeczach. Zjedzmy ta wspaniałą kolację.
Po zjedzonym posiłku postanowili, że dołączą do Michała i Karoliny, i wybrali się na dyskotekę.
- Bartuś, ty jesteś wysoki, widzisz ich gdzieś?
- No właśnie nie widzę. A może ich tu nie ma?- Zaśmiał się siatkarz.
- To niby gdzie mieli by iść?
- Oj Kasia... Lepiej się poznać.
- No tak, tobie tylko jedno w głowie. Karolina nie jest taka i Kubiak na prawdę będzie musiał się bardzo postarać.


-***-


Patrzyła na nagi tors Bartmana, po którym spływały kropelki wody. Głośno przełknęła ślinę. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
- Lenka? Mówię do ciebie.
- Proszę?
- No, mówię do ciebie.
- Przepraszam, zajęłam moje myśli czymś innym - powiedziała, a na jej twarz wylał się delikatny rumieniec. - Powtórz proszę.
- Może lepiej mi powiedz o czym tak intensywnie myślałaś.
- O tym, ze w niektórych miejscach na świecie jest za dużo wody, a w innych jej brakuje - powiedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc.
- Aha. A tak na prawdę.
- O twojej klacie chociaż za cholerę ci się do tego nie przyznam. O kurwa! Ja to na głos powiedziałam?
- Powiedziałaś - uśmiechnął się. - Trzeba było od razu powiedzieć, że ci się podoba.
- Nie o to chodziło, Zbysiu. Raczej myślałam, że masz trochę za dużo tłuszczyku jak na sportowca.
- Ja niby mam za dużo tłuszczyku? - dla potwierdzenia słów napiął mięśnie.
- No troszkę - zaśmiała się blondynka.
- Ale chyba ci to nie przeszkadza? - przyciągnął ją do siebie.
- Za bardzo sobie schlebiasz, Bartman. Jakoś po prostu muszę to tolerować - coraz trudniej było jej się skupić, kiedy tak opierała dłonie na jego klatce piersiowej.
Jej oddech gwałtownie przyspieszył, gdy ją pocałował. Przysunęła się bliżej niego. Sama nie wiedziała kiedy znalazła się pod siatkarzem w jego łóżku. Jego pocałunki sprawiały, że nie potrafiła myśleć racjonalnie. Poddała się pieszczotom siatkarza. Nie wiedziała dlaczego. Przecież prawie go nie znała. Przecież to nie było do niej podobne. Jeden pocałunek siatkarza, a ona wyłączała zdrowy rozsądek. Wiedziała jednak, że nigdy nie będzie żałować tej nocy. W końcu zmęczona wtuliła się w jego tors. Sama nie wiedziała kiedy zasnęła.


-***-


- Dzień dobry.
- Dobry, dobry. Która godzina, Zbysiu?
- Dziewiąta.
- O cholera! Dziewczyny pewnie mnie zabiją!
- Spoko. Kasia śpi u Bartka, a Kubiak nie wrócił na noc. Pewnie jest u Karoliny. Nie masz się o co martwić.
- Ja się nie martwię. Będę już lecieć. Przecież lepiej na słoneczku się powygrzewać niż w łóżku leżeć do południa.
- Mi to jakoś nie przeszkadza - powiedział charakterystycznie unosząc brwi.
- Zboczuch.
- Oj tam - zaśmiał się - Idziemy dzisiaj z chłopakami pograć w plażówkę. Może chciałybyście się wybrać razem z nami?
- W co?
- No w siatkówkę plażową.
- Aha, a skąd weźmiemy aż tylu zawodników? Przecież nas jest tylko szóstka. Skąd weźmiemy drugą drużynę?
- Lenuś, przecież my mamy trzy drużyny.
- Jak to? Czy jacyś inni siatkarze przyjechali razem z wami?
- Nie.
- No to jak ty chcesz ten mecz rozegrać?
- Lenuś, mamy trzy drużyny. Przecież ci mówię.
- No ale jak trzy.
- Kochanie, w plażówce się gra dwójkami.
- Aha!
- Będziesz grała ze mną.
- Jesteś pewien? Ja o siatkówce wiem tyle co nic.
- Tak źle nie może być. Będziesz gwiazdą boiska.
- Mogę być gwiazdą. Bylebym za szybko nie spadła.

_____________________________________
Witamy serdecznie po baaaaaaardzo długiej przerwie :)
Rozdział dedykujemy Kice i Pannie A :*
Na wstępie chcemy przeprosić za to, że rozdział pojawia się dopiero dziś. W ramach rekompensaty publikujemy dwa rozdziały jako jeden ;)
Wszystkich, którzy czytają to opowiadanie, bardzo prosimy o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza, to bardzo motywuje nas do dalszego pisania :) Wystarczy, jak w komentarzu zostawicie ":D" to na prawdę zachęca do dalszej twórczości ;) Za wszystkie, pozostawione pod ostatnim rozdziałem, serdecznie dziękujemy :*
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Nulka & Paulik

wtorek, 2 października 2012

7. Rycerz w prawdzie zajebisty, ale księżniczka nie ta!


- Karola, a co ty dzisiaj ciekawego robisz? Może byśmy się na jakąś imprezkę wybrali?
- W sumie, po akcjach jakie odwaliły Kaśka z Leną, jestem pewna, że na ich towarzystwo nie mogę liczyć.
- No, ale na szczęście masz jeszcze mnie. To co? Pójdziesz ze mną?
- Skoro nalegasz... - wyszczerzyła się brunetka. - A teraz pytanie z innej beczki. Nie zastanawiałeś się nad zmianą klubu? W końcu twój najlepszy przyjaciel zasili szeregi Mistrza Polski.
- W sumie, to dostałem fajną propozycję przedłużenia kontraktu w Jastrzębiu. Mojej, już teraz byłej dziewczynie się tam podobało, mi w sumie też, więc zostałem. Zresztą Jastrzębie, to dobry klub. A ty, oprócz grzebania w autach, czym jeszcze się zajmujesz?
- Jeżdżę na motorach, studiuję. Nic ciekawego.
- Ale z tymi motorami to tak na serio?
-Mhm. Serio, serio. - Powiedziała z uśmiechem dziewczyna. - Jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie wiesz, a których byś się po mnie nie spodziewał.
- Zaczynam się bać - zaśmiał się Michał. - Ostatnio mówiłaś mi, że studiujesz fizjoterapię.
- Tak, dokładniej zajmuję się hipoterapią.
- I nie boisz się tych wielkich koni? - zapytał przerażony Kubiak.
- Proste, że się boję. Tak samo jak wielkich siatkarzy - wystawiła mu język. - A ty? Ty czym się interesujesz?
- Wiesz, poza siatkówką mam nie wiele czasu na inne rzeczy. Ale motoryzacją też się interesuję. Tylko w trochę inny sposób niż ty. Mnie jakoś nie bawi grzebanie się w smarach.
- Ty się nie znasz. Nawet nie wiesz jak fajnie samodzielnie rozebrać silnik.
- Masz rację, nie wiem.
- Spoko, jak będziesz grzeczny, to cię nauczę. A teraz wybacz, ale jak mamy wieczorem iść na imprezę, to ja się idę zbierać, bo później będziesz mi jęczał, że nie jestem jeszcze gotowa.
- To ja cię odprowadzę.
- Ok. Sorry, że zapytam, ale dlaczego się rozstałeś ze swoją dziewczyną?
- W zasadzie to znaliśmy się od dziecka. Mieszkaliśmy razem, taka wielka miłość. Tylko w pewnym momencie coś przestało iskrzyć. Decyzję o rozstaniu podjęliśmy wspólnie. Dziś się przyjaźnimy.
- Rozumiem. To chyba ciężkie. Przecież tyle lat byliście razem.
- Na początku to było trudne, ale dziś nie żałuję - powiedział i delikatnie pocałował ją w usta.
               Poszedł, zostawiają ją pod drzwiami pokoju. Rzucił jeszcze tylko, że będzie po nią o 19. Ale dla niej było to teraz nie istotne. świat był przecież teraz taki piękny. Tylko dlaczego zaczął tak dziwnie wirować?



- ***-



Blondynka przyjmowała coraz bardziej zachłanne pocałunki siatkarza. Coraz silniej przyciągała go do siebie. Ręce chłopaka powędrowały pod bluzkę, przyjemnie gładząc jej ciało, coraz niebezpieczniej zaczęły się zbliżać do zapięcia jej biustonosza.
- Ej, rycerzyku, zwolnij trochę, bo uzbrojenie zgubisz.
- Oj, Lenka...
- Nie zapędzaj się tak. Jeśli myślisz, że trafiłeś na pierwszą lepszą to się grubo mylisz! Ja nie jestem taka. Jeśli...

Nie dał jej dokończyć powtórnie zamykając usta pocałunkiem. Nie zamierzała mu przerywać. Całował tak, że w koło świat przestał istnieć. Nagle czar prysnął, a na ziemię sprowadziła ją chrząkająca w drzwiach pokoju Karolina.

- Widzę, że Kaśce umiałaś wypominać, ale ty też nie próżnujesz. Integrację to wy chyba macie już za sobą.
- Lenka, ja lecę do siebie. Ale tą rozmowę jeszcze dokończymy - pogroził palcem i zniknął na korytarzu.
- I co, dalej będziesz mi kit wciskać, że was nic nie łączy?
- Bo nie łączy.
- Taaa, jasne. A co to było to przed chwilą? Czyżby Bartman często chorował, a ty sprawdzałaś swoim językiem, czy mu trzeci migdał nie wyrósł?
- Nie, przechwalał się, że dobrze całuje, a ja chciałam to sprawdzić. Nic szczególnego.
- Jasne. Jakbym cię nie widziała, to może bym uwierzyła. 
- Dobra, ty mi lepiej powiedz jak ci idzie z tym, co ma takie śmieszne ząbki. Jak mu było? Karniak?
- Kubiak. Karniaka, to będziesz pić na dzisiejszej imprezie jeśli zaraz nie zaczniesz się zbierać.
- Ty nie zmieniaj tematu! Co się tak zaczerwieniłaś? Karolina, co się wydarzyło? Przespałaś się z nim?! O Boże, powiedz, że się zabezpieczyliście! Z kim ja mieszkam?! Najpierw Kaśka teraz ty? Nie no nie wytrzymam. Ja z Zibim widzę najbardziej zacofani jesteśmy. My to ledwo co się całujemy.
- Ty, przystopuj trochę. Właśnie wszyscy widzieli, jak sie na basenie śliniliście. A te jego łapska na twoim tyłku to też "tylko" całowanie?
- Oj, tam, ne dramatyzuj mi tu. Opowiadaj jak było. Gdzie to zrobiliście? Fajnie było? Dlaczego nic nie mówisz? Ja natychmiast chcę wszystko wiedzieć!
- Bo jakbyś dopuściła mnie chociaż na moment do słowa wiedziałabyś, że do niczego nie doszło. Pocałował mnie tylko.
- Tylko tyle? Wy to się nie potraficie bawić! - wydęła usta w podkówkę blondynka. - Liczyłam, szczerze mówiąc, na jakieś pikantne szczegóły. Ale za to na Kaśkę zawsze można liczyć. Zaraz mi wszystko opowie. 



-***-



Wystrojone dziewczyny oczekiwały pijąc drinka na swoich towarzyszy dzisiejszego wieczoru. Ktoś zapukał, a Lenka poderwała się do drzwi, a za nimi stał Bartek.

- Wejdź. Kaśka jest już prawie gotowa.
- Tak Bartuś, tylko jeszcze muszę zadzwonić.
- Siadaj - wskazała na kanapę Lena. - Opowiedz coś o sobie. Dziewczynę jakąś masz?
- No, w sumie to z Kasią się zaczęliśmy spotykać.
- A w Polsce?
- Nie, w Polsce spotykałem się z taką jedną Moniką, ale to już przeszłość.
- Ja pierdolę, nie wytrzymam - zaczęła się śmiać tak głośno, że do pokoju wpadły zdziwione Kaśka i Karolina. - Kurwa Kulfon i Monika! Tego jeszcze nie grali!
- Że co? - zapytały równocześnie szatynka i brunetka.
- Gość miał dziewczynę, która miała na imię Monika. Czaicie motyw? Kulfon i Monika!

Kasia powstrzymywała się ze wszystkich sił, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Pociągnęła więc chłopaka na zewnątrz. Po chwili po Karolinę przyszedł Kubiak, więc Lena, żeby nie siedzieć sama w pokoju poszła do hotelowego baru. Usiadła na barowym stołku i powoli sączyła drinka.

- Szukałem cię - przed jej twarzą pojawiła się para zielonych tęczówek.
- Skoro mnie znalazłeś, to znaczy, że słabo się ukryłam.
- To ty się przede mną ukryć chciałaś?
- A czego się, Zbysiu, spodziewałeś? Że będę za tobą biegać? To niestety muszę cię rozczarować.
- Ale ja nie lubię być rozczarowywany - powiedział obejmując ją w pasie.
- Więc będziesz musiał się przyzwyczaić - uśmiechnęła się ściągając dłonie siatkarza ze swoich bioder.
- Lenka, ja przypominam ci, że mieliśmy dokończyć to, co zaczęliśmy u ciebie.

Nie czekał na odpowiedź blondynki. Zachłannie wpił się w jej usta. Nie spodziewała się, że coś takiego jeszcze przeżyje. Nie zamierzała się oddalać od krawędzi jego ust choćby na milimetr. Był jak narkotyk. Z każdym muśnięciem warg chciała coraz więcej. Ktoś coś dookoła nich krzyczał, ktoś głośno wołał, ale nie robiło to na niej najmniejszego wrażenia. Przeciwnie niż wargi bruneta. Miała wrażenie, że zaraz zwariuje. Wilde miał rację. Tylko troszkę się pomylił. To jeden pocałunek siatkarza, może złamać całe życie kobiety... 

Te krzyki obok stały się nie do zniesienia. Ostatkiem sił oderwała się od chłopaka. Zanim cokolwiek zobaczyła, Zbyszek wskakiwał już do basenu. Wyciągał z niego śliczną brunetkę o brązowych oczach. Biedna wpadła do basenu i najwidoczniej nie potrafiła pływać.

- Dziękuję ci. Jesteś moim rycerzem - wyszczerzył się topielec.
- Nie ma za co, księżniczko - oczywiście Bartman stał jak ciele i uśmiechał się jak głupi do sera.
- Chyba nie ta bajka, koleżanko - wtrąciła się poirytowana Lena. - Rycerz w prawdzie zajebisty, ale księżniczka nie ta!

__________________________________________
Siemankoo Nasze Drogie :)
Przepraszamy, że nas tak długo nie było. Cierpimy ( w szczególności jedna z nas) na przewlekły niedobór czasu. Poza tym Strzelczyk i Superpuchar ( niestety nie dla Reski :/) zabrały nam tez trochę uwagi.
W końcu jesteśmy :) Dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze.
Do zobaczenia w niedzielę :D
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Nulka & Paulik

P.S. PlusLiga startuje już w sobotę ;o szok, no nie?