poniedziałek, 5 listopada 2012

9. To ty ją do tego jeszcze namówiłeś? Świetny z ciebie przyjaciel . . .


            Przewrócił się na bok i objął  ramieniem śpiącą obok niego brunetkę. Zaczął bawić się jej kręconymi włosami. Na samo wspomnienie minionej nocy uśmiech nasunął mu się na usta. Nie spodziewał się, że to wszystko się tak potoczy. Sam nie wiedział, kiedy niewinne pocałunki zakończyły się w sypialni. Nie byli pijani. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co robili.

- Kubiak, długo tak nie śpisz i się na mnie gapisz?
- Chwilę.
- A można wiedzieć w jakim celu?
- Nie.
- Dziku, grabisz sobie – zaśmiała się Karolina.
- Będę się zbierał. Zaraz pewno wróci Godzilla, a ja nie chciałbym stać wtedy na linii ognia.
- Ciekawe gdzie ona w ogóle się podziewa. Kaśka pewno u Uszatego.
- Pewnie tak. Lena na pewno też się znajdzie. Podejrzewam, że spędziła noc z Zibim. Swoją drogą cieszę się, że nie spędziłem nocy u siebie. Pewnie stopery musiałbym przez nich wszystkich założyć.
- Odezwał się ten, co dzisiejszej nocy w cale nie hałasował.
- Ja byłem cicho. W przeciwieństwie co do niektórych – wyszczerzył się. – Chyba muszę ci przypomnieć.

             Przyciągnął ją mocno do siebie i pocałował. Po chwili ich ciała połączyły się w miłosnym akcie.





-***-





- Dziewczyny, chłopaki rozgrywają dzisiaj mecz plażówki. Też jesteście zaproszone – powiedziała Lena.
- Fajnie byłoby z nimi zagrać, ale co wtedy ty będziesz robiła, kochana. Przecież ani ja, ani Kasia, nie będziemy z tobą siedzieć.
- Właśnie, Karola ma rację. Nie chcemy cię znowu zostawiać samej.
- Spokojnie dziewczynki. Ja będę grać ze Zbyszkiem w drużynie.
- Słucham – Karolina właśnie opluła się sokiem.
- No co. Będę grać ze Zbyszkiem.
- Lena, przecież ty nic nie wiesz o siatkówce – zaśmiała się Kasia.
- Ej, to że nie do końca rozumiem zasady, nie znaczy od razu, że nie potrafię grać. Zresztą Zbyś mi pomoże.
- Widzę, że coś nadzwyczaj dobrze zaczęłaś dogadywać się z Bartmanem.
- Całkiem dobrze – uśmiechnęła się blondynka.
- Opowiadaj – krzyknęły w tym samym momencie brunetka z szatynką.
- Co mam wam mówić? Na razie jest fajnie, spędziliśmy ze sobą miły wieczór. To wszystko.
- A gdzie dzisiaj spałaś – dopytywała Kasia.
- W łóżku.
- To wiem – przewróciła teatralnie oczami szatynka. – Ale wiem też, że nie w swoim.
- Odezwała się ta, co spała w swoim łóżku. Na szczęście ja potrafię zachować się ciszej od ciebie – odbiła piłkę Lena.
- Czyli mam zarobioną stówę Karolinko – Kaśka wystawiła język brunetce. – Mówiłam ci, że przespała się z Bartmanem.
- To wy się o takie rzeczy zakładacie? – Lena strzeliła sobie facepalma. – Nawet jeśli, to co? Nie można mi? Czy to taka zbrodnia. Ale swoją drogą Zbyś jest zajebistym kochankiem – rozmarzyła się blondynka. – Mnie jednak zastanawia, co jest między naszą kochaną Karolinką i Michałem. Widziałam jak się wymykał po cichutku.
- Nic między nami nie ma… No dobra, nie będę wam ściemniać. Póki co, jest zawaliście. Byliśmy wczoraj na imprezie na plaży, no i… i później Misiek tu spał. Spał to w gruncie rzeczy za dużo powiedziane. Spędziliśmy baaardzo przyjemną noc.
- Dobra, dziewczynki, trzeba się zbierać, jeśli chcemy pograć z chłopakami.




-***-




            Zbyszek od rana pogwizdywał radośnie pod nosem. Cieszył się myślą, że spędzi cały dzień z Leną. Szedł właśnie po nią do jej pokoju. Umówili się, że poćwiczą trochę zanim przed grą. Otworzyła mu drzwi. Wyglądała slicznie, ubrana w białe szorty i żółtą bluzkę.
- Cześć, piękna.
- Witam, Siatkarzyku. To co? Czas zacząć trening?
- Wypadałoby. Powiedz mi, co wiesz o siatkówce?
- W sumie… No, że piłka nie może boiska dotknąć.
- I?
- No i… Oj, Zbyszek, nie pomagasz mi. Poczekaj, muszę sobie przypomnieć. A, wiem! Na zagrywkę się wychodzi – odpowiedziała dumna z siebie blondynka.
- Świetnie, Dziubek, ale powiedz co jeszcze.
- A to mało?
- Generalnie, to troszkę zbyt mało, żeby z nimi wygrać. Trzeba przyjmować, atakować, rozgrywać…
- Aha. No to ok, jakoś dam  radę, tylko powiedz mi jak.
- Lenuś, ja ci to pokażę. Będziesz musiała się szybko nauczyć.

             Dotarli do boiska. Zbyszek skrupulatnie pokazywał dziewczynie każdą z zasad gry. Dokładnie omawiał, pokazywał ćwiczył. Szło im całkiem nie źle. Sami nie wiedzieli, czy ona jest aż tak pojętną uczennicą, czy on aż tak dobrym nauczycielem. Bawili się przy tym świetnie. Dziewczyna płakała niemal ze śmiechu, gdy trzeci raz z rzędu zepsuła zagrywkę.

- Ja na twoim miejscu tak bym się nie śmiał. Zmieciemy ciebie i Zbycha z powierzchni ziemi – nawet nie zauważyli jak za ich plecami pojawił się Kurek.
- Uszaty, ja cię tylko proszę, nie wachluj za dużo uszami, bo wiatr, który stworzysz zmieni kierunek piłki – odgryzła się blondynka.

            Do pierwszego meczu wyszły pary Michał-Karolina i Bartek-Kasia. Na zagrywce stanął Kubiak i popisał się pięknymi trzema asami serwisowymi. Nie minęło dużo czasu, a para Karolina- Michał pewnie zwyciężyła 21:16, 21:17. Kolejny mecz. Lena niepewnie podeszła pod siatkę. Spojrzała na Zbyszka. Ten tylko delikatnie się uśmiechnął. Blondynka weszła w pole zagrywki. Spojrzała na piłkę i głośno westchnęła. Wyrzuciła wysoko piłkę, uderzyła w nią z całej siły, a ta wpadła dokładnie w połowę siatki. Dziewczyna zaklęła cicho pod nosem.

- O widzę Lena, że coś zmęczona jesteś – zaśmiał się Kurek po drugiej stronie siatki. – Trzeba było się ciszej w nocy zachowywać.
- Bartek, Zbyś się postarał, więc byłam głośno. Martwi mnie tylko, że za ściana było przeraźliwie cicho. Ktoś się chyba nie popisał – zaśmiała się z przyjmującego.

            Na zagrywkę wyszedł Kurek. Celował piłka wprost na dziewczynę. Ta jednak ku zdziwieniu pozostałych świetnie przyjęła, a następnie zaatakowała. Gra była nerwowa, a w końcówce pierwszego seta na zagrywkę wyszła po raz kolejny Lena. To był zdecydowanie najsłabszy punkt jej gry. Oczywiście Kurek nie zapomniał jej tego wypomnieć. Była wyraźnie zdenerwowana.

- Kochanie, pomyśl sobie, że tą piłką masz trafić centralnie w twarz Bartka. Będzie ci łatwiej – ze śmiechem wyszeptał jej Zibi.

            Uderzyła mocno w piłkę, ta miała piękną parabolę lotu. Poleciała wysoko nad siatkę, ominęła Kaśkę i zmierzała idealnie w stronę Kurka. Nie wiedziała nawet kiedy uderzyła prosto w twarz siatkarza. Była autorką pięknych krwawych plam na koszulce siatkarz, który z rozwalonym nosem zwijał się z bólu.

- Kochanie, kiedy mówiłem ci, że masz trafić tą piłką w jego twarz, chodziło mi bardziej o przenośnie. Nie wiedziałem, że potraktujesz to tak dosłownie – zaśmiał się atakujący.
- To ty ją do tego jeszcze namówiłeś? Świetny z ciebie przyjaciel – zażalił się Kurek, na co cała reszta odpowiedziała śmiechem.

____________________________
Hej Hej :D
Przepraszamy za spóźnienie, ale czasu to niestety ostatnio za dużo nie mamy... 
Dziękujemy za Waszą obecność :D
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)

poniedziałek, 15 października 2012

8. Mogę być gwiazdą. Bylebym za szybko nie spadła . . .


- A teraz zmykaj z naszej bajki!
- Lenka, co to było? Czyżbyś była o mnie zazdrosna?
- Nie Zbysiu. Nie jestem.
- Nie? To dlaczego spławiłaś tak tą dziewczynę?
- Żeby się nie nudzić dzisiejszego wieczoru.
- Aha. Tylko do tego jestem ci potrzebny?
- Nie, pocałowałabym cię jeszcze, ale jesteś cały mokry.
- W sumie tak, ale mi to nie przeszkadza - powiedział siatkarz zachłannie całując dziewczynę.
- Zbyszek! Teraz to i ja jestem cała mokra!
- Ale jak pięknie wyglądasz.
- Nie podlizuj się. Chodź się lepiej przebrać, bo wstyd się z tobą pokazać.


- ***-


- Kubiak, gdzie ty mnie ciągniesz?
- Na małą imprezkę na plaży.
- Chyba sobie żartujesz! Jak ja będę chodzić w 15 cm szpilkach po plaży?
- Jeśli trzeba będzie będę cię nosił na rękach - i jakby na dowód swoich słów złapał dziewczynę w pasie i wziął na ręce.
- Michał, chcesz się przepukliny nabawić? Przecież ja jestem ciężka.
- Ty ciężka? Ty jesteś leciutka jak piórko! Vanni nie mógł by cię użyć nawet jako połowy obciążenia na siłowni!
- Jasne. Kubiaczku, dziękuję bardzo, ale mimo wszystko ci nie wierzę.
- No to uwierz. Ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję, ale z której perspektywy? Jak stoję na ziemi, czy jak niesiesz mnie na rękach? - zapytała poprawiając dekolt bluzki.
- Karolinko, najbardziej podobasz mi się, jak się tak słodko rumienisz, jak teraz.
- Ja się nie rumienię! To tylko od słońca mam takie wypieki.
- Tak? To dlaczego dopiero teraz ci wyskoczyły?
- To pewno jakaś opóźniona reakcja łańcuchowa w moim organiźmie.
- Karolina?
- Tak?
- Nic, chciałem cię tylko pocałować - i po raz kolejny pozwolił połączyć się ich wargom.


- *** -


- Bartuś, ja żartowałam z tą kolacją na plaży. Zaimponowałeś mi. Nie spodziewałam się, że coś takiego dla mnie przygotujesz - szatynka z zachwytem wpatrywała się w stolik udekorowany świecami.
- Kasia, na mnie zawsze możesz liczyć.
- Wiem, Bartuś, wiem - uśmiechnęła się delikatnie. - Na ciebie i na dziewczyny zawsze - dodała po cichu.
- Słucham?
- Nic, nic...
- No przecież mówiłaś coś. Powiedz, o co chodzi?
- Mówiłam, że na ciebie i na dziewczyny mogę zawsze liczyć.
- No pewnie, że tak - powiedział wyraźnie zadowolony siatkarz. - Kasia, powiedz mi, co tu robicie?
- To znaczy?
- No, co tu robicie, w Egipcie.
- Głupie pytanie Bartuś - śmiała się z chłopaka dziewczyna. - A wy co tu robicie?
- Wypoczywamy - wyszczerzył się.
- No widzisz słońce, jak chcesz, to myślisz - śmiała się dziewczyna. - A tak na serio, to można powiedzieć, że każda z nas miała dość swojego dotychczasowego życia. Za dużo problemów, obowiązków... To czasem człowieka przerasta i trzeba od tego wszystkiego odpocząć - dodała wyraźnie zasmucona.
- Słońce, a co za problemy mogły przytrafić się tak wesołej osobie, jak ty?
- Oj Bartuś, takie, których ja sama się nie spodziewałam.
- Kasia, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będziesz mieć jakiś problem i będziesz chciała o nim porozmawiać, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Dzięki, będę pamiętać. - Po tych słowach wstała z krzesła i podeszła, przytulić się do siatkarza.
- A teraz powiedz wujkowi Bartusiowi, co takiego ci się przytrafiło - mówiąc to, posadził sobie dziewczynę na kolanach.
- Widzisz Bartuś, Karolina spotykała się z takim... 
- Ja nie pytam o Karolinę, tylko o ciebie - przerwał jej chłopak. - Jeśli  jest za wcześnie na takie rozmowy lub nie chcesz, to nie mów, mamy jeszcze dużo czasu, ale wiedz, że gdy porozmawiasz z kimś o tym, będzie ci dużo łatwiej.
- No dobrze, powiem ci, ale wiedz, że nie jest to dla mnie łatwe, a wiedzą o tym tylko nieliczni. To wszystko zaczęło się jakieś cztery, może pięć lat temu. Ojciec ciągle wyjeżdżał w delegacje. Na początku były to tylko dwa weekendy w miesiącu, a potem... - przerwała ciężko wzdychając.
- Spokojnie, jestem przy tobie i nie oczekuję, że przedstawisz mi całe swoje życie. Mów tylko to, co chcesz mi powiedzieć. Na więcej, będzie jeszcze inna okazja. Nie spiesz się. Zaczniesz jak będziesz gotowa.
- Bartuś, tu nie chodzi o to, kiedy i czy w ogóle ja będę gotowa. Jest mi po prostu wstyd o tym mówić. - Powiedziała spuszczając głowę.
- Słonko, a czy to ty zrobiłaś coś złego?
- Tak, to znaczy nie... Ja już sama nie wiem. Może rzeczywiście zacznę od początku?
- Tak będzie najlepiej. - Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Tak, jak już mówiłam, na początku te wyjazdy były dwa razy w tygodniu. Ojciec przeważnie wyjeżdżał w piątek po pracy, a wracał w niedzielę wieczorem, ale po jakimś czasie, te 'delegacje', jak on to nazywał, trwały co raz dłużej, czasem nawet po dwa tygodnie. Wydaje mi się, że do tej pory pewnie nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie moja młodsza siostra, która dwa lata temu, jako pierwszoklasistka liceum, razem ze swoją klasą pojechała na wycieczkę, do Krakowa. Ojciec w tym czasie również miał być na delegacji w Krakowie i nic o wyjeździe Agaty nie wiedział. To miała być niespodzianka od nas wszystkich, bo miał wtedy urodziny - ostatnie słowa dziewczyna wyszlochała.
- Ciiiiiiiiiii... Spokojnie, nie spiesz się. Zaczniesz, jak będziesz gotowa. - Mówiąc to, głaskał Kasię po plecach.
- Bo to moja wina! - Wykrzyczała. - To ja ją namówiłam, żeby poszła do tego hotelu. Ona... ona tam poszła, w recepcji powiedziała, że to niespodzianka dla ojca i żeby powiedzieli jej w którym pokoju go znajdzie. Agata... Ona tam poszła. Drzwi otworzyła jej jakaś kobieta, przysłonięta tylko ręcznikiem. Na początku Aga myślała, że pomyliła pokoje, ale po chwili pokazał się mój ojciec, w szlafroku... - po tych słowach rozpłakała się na dobre.
- Nie płacz, skarbie. On nie jest wart twoich łez.
- Wiesz jak czuła się moja siostra? Zaraz po tym, jak usłyszała głupie tłumaczenie ojca, że to nie tak, że on jej wszystko wyjaśni, zadzwoniła do mnie i mi o wszystkim opowiedziała. Pojechałam po nią i razem wróciłyśmy do domu. Ojciec już tam był. Przymilał się do matki i do nas, ale w szczególności do Agi. Idiota... Myślał, że o niczym nie powiemy matce. - Zaśmiała się, ale był to śmiech histeryczny. - Ale wiesz co Bartuś? Nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Ona nam nie uwierzyła! Rozumiesz?! Nie uwierzyła nam. Kazała się wynieść z domu. Na jakiś czas wyprowadziłam się z Agą do babci. Szymek, mój ośmioletni brat, był wtedy jeszcze za mały i został z nimi w domu. Po kilku miesiącach, matka przejrzała na oczy i postanowiła się z nim rozwieść, a wtedy zaczęło się piekło. Im wcale nie zależało na nas. Oni toczyli ze sobą wojnę, a my byliśmy takim dodatkiem. Chodziło tylko o to, co ludzie powiedzą, kto wygra i zrobi temu drugiemu na złość. Ja miałam szczęście, bo wtedy byłam już pełnoletnia, ale Aga w tym roku dopiero skończyła osiemnaście, a o Szymku nie wspomnę. Taki malutki, a już tyle przeszedł. Całe to piekło skończyło się cztery miesiące temu. Nie wiem jak bym to wszystko przeżyła, gdyby nie dziewczyny.  To one mi pomogły i to dla tego jestem dziś tutaj. One pomogły mi podnieść się po tym wszystkim i wymyśliły ten wyjazd.
- To ja muszę im podziękować! - Zawołał Bartek.
- Za co?
- No jak to, za co? Za to, że cię tu zabrały i dzięki temu mogłem cię poznać. - Po tych słowach pocałował dziewczynę. - Dziękuję za to, że mi zaufałaś i powiedziałaś o wszystkim.
- To ja dziękuję, za to, że mnie wysłuchałeś. Ale nie mówmy już o tym. W końcu przyjechaliśmy tu na wakacje, wypocząć, a nie rozmawiać o smutnych rzeczach. Zjedzmy ta wspaniałą kolację.
Po zjedzonym posiłku postanowili, że dołączą do Michała i Karoliny, i wybrali się na dyskotekę.
- Bartuś, ty jesteś wysoki, widzisz ich gdzieś?
- No właśnie nie widzę. A może ich tu nie ma?- Zaśmiał się siatkarz.
- To niby gdzie mieli by iść?
- Oj Kasia... Lepiej się poznać.
- No tak, tobie tylko jedno w głowie. Karolina nie jest taka i Kubiak na prawdę będzie musiał się bardzo postarać.


-***-


Patrzyła na nagi tors Bartmana, po którym spływały kropelki wody. Głośno przełknęła ślinę. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
- Lenka? Mówię do ciebie.
- Proszę?
- No, mówię do ciebie.
- Przepraszam, zajęłam moje myśli czymś innym - powiedziała, a na jej twarz wylał się delikatny rumieniec. - Powtórz proszę.
- Może lepiej mi powiedz o czym tak intensywnie myślałaś.
- O tym, ze w niektórych miejscach na świecie jest za dużo wody, a w innych jej brakuje - powiedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc.
- Aha. A tak na prawdę.
- O twojej klacie chociaż za cholerę ci się do tego nie przyznam. O kurwa! Ja to na głos powiedziałam?
- Powiedziałaś - uśmiechnął się. - Trzeba było od razu powiedzieć, że ci się podoba.
- Nie o to chodziło, Zbysiu. Raczej myślałam, że masz trochę za dużo tłuszczyku jak na sportowca.
- Ja niby mam za dużo tłuszczyku? - dla potwierdzenia słów napiął mięśnie.
- No troszkę - zaśmiała się blondynka.
- Ale chyba ci to nie przeszkadza? - przyciągnął ją do siebie.
- Za bardzo sobie schlebiasz, Bartman. Jakoś po prostu muszę to tolerować - coraz trudniej było jej się skupić, kiedy tak opierała dłonie na jego klatce piersiowej.
Jej oddech gwałtownie przyspieszył, gdy ją pocałował. Przysunęła się bliżej niego. Sama nie wiedziała kiedy znalazła się pod siatkarzem w jego łóżku. Jego pocałunki sprawiały, że nie potrafiła myśleć racjonalnie. Poddała się pieszczotom siatkarza. Nie wiedziała dlaczego. Przecież prawie go nie znała. Przecież to nie było do niej podobne. Jeden pocałunek siatkarza, a ona wyłączała zdrowy rozsądek. Wiedziała jednak, że nigdy nie będzie żałować tej nocy. W końcu zmęczona wtuliła się w jego tors. Sama nie wiedziała kiedy zasnęła.


-***-


- Dzień dobry.
- Dobry, dobry. Która godzina, Zbysiu?
- Dziewiąta.
- O cholera! Dziewczyny pewnie mnie zabiją!
- Spoko. Kasia śpi u Bartka, a Kubiak nie wrócił na noc. Pewnie jest u Karoliny. Nie masz się o co martwić.
- Ja się nie martwię. Będę już lecieć. Przecież lepiej na słoneczku się powygrzewać niż w łóżku leżeć do południa.
- Mi to jakoś nie przeszkadza - powiedział charakterystycznie unosząc brwi.
- Zboczuch.
- Oj tam - zaśmiał się - Idziemy dzisiaj z chłopakami pograć w plażówkę. Może chciałybyście się wybrać razem z nami?
- W co?
- No w siatkówkę plażową.
- Aha, a skąd weźmiemy aż tylu zawodników? Przecież nas jest tylko szóstka. Skąd weźmiemy drugą drużynę?
- Lenuś, przecież my mamy trzy drużyny.
- Jak to? Czy jacyś inni siatkarze przyjechali razem z wami?
- Nie.
- No to jak ty chcesz ten mecz rozegrać?
- Lenuś, mamy trzy drużyny. Przecież ci mówię.
- No ale jak trzy.
- Kochanie, w plażówce się gra dwójkami.
- Aha!
- Będziesz grała ze mną.
- Jesteś pewien? Ja o siatkówce wiem tyle co nic.
- Tak źle nie może być. Będziesz gwiazdą boiska.
- Mogę być gwiazdą. Bylebym za szybko nie spadła.

_____________________________________
Witamy serdecznie po baaaaaaardzo długiej przerwie :)
Rozdział dedykujemy Kice i Pannie A :*
Na wstępie chcemy przeprosić za to, że rozdział pojawia się dopiero dziś. W ramach rekompensaty publikujemy dwa rozdziały jako jeden ;)
Wszystkich, którzy czytają to opowiadanie, bardzo prosimy o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza, to bardzo motywuje nas do dalszego pisania :) Wystarczy, jak w komentarzu zostawicie ":D" to na prawdę zachęca do dalszej twórczości ;) Za wszystkie, pozostawione pod ostatnim rozdziałem, serdecznie dziękujemy :*
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Nulka & Paulik

wtorek, 2 października 2012

7. Rycerz w prawdzie zajebisty, ale księżniczka nie ta!


- Karola, a co ty dzisiaj ciekawego robisz? Może byśmy się na jakąś imprezkę wybrali?
- W sumie, po akcjach jakie odwaliły Kaśka z Leną, jestem pewna, że na ich towarzystwo nie mogę liczyć.
- No, ale na szczęście masz jeszcze mnie. To co? Pójdziesz ze mną?
- Skoro nalegasz... - wyszczerzyła się brunetka. - A teraz pytanie z innej beczki. Nie zastanawiałeś się nad zmianą klubu? W końcu twój najlepszy przyjaciel zasili szeregi Mistrza Polski.
- W sumie, to dostałem fajną propozycję przedłużenia kontraktu w Jastrzębiu. Mojej, już teraz byłej dziewczynie się tam podobało, mi w sumie też, więc zostałem. Zresztą Jastrzębie, to dobry klub. A ty, oprócz grzebania w autach, czym jeszcze się zajmujesz?
- Jeżdżę na motorach, studiuję. Nic ciekawego.
- Ale z tymi motorami to tak na serio?
-Mhm. Serio, serio. - Powiedziała z uśmiechem dziewczyna. - Jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie wiesz, a których byś się po mnie nie spodziewał.
- Zaczynam się bać - zaśmiał się Michał. - Ostatnio mówiłaś mi, że studiujesz fizjoterapię.
- Tak, dokładniej zajmuję się hipoterapią.
- I nie boisz się tych wielkich koni? - zapytał przerażony Kubiak.
- Proste, że się boję. Tak samo jak wielkich siatkarzy - wystawiła mu język. - A ty? Ty czym się interesujesz?
- Wiesz, poza siatkówką mam nie wiele czasu na inne rzeczy. Ale motoryzacją też się interesuję. Tylko w trochę inny sposób niż ty. Mnie jakoś nie bawi grzebanie się w smarach.
- Ty się nie znasz. Nawet nie wiesz jak fajnie samodzielnie rozebrać silnik.
- Masz rację, nie wiem.
- Spoko, jak będziesz grzeczny, to cię nauczę. A teraz wybacz, ale jak mamy wieczorem iść na imprezę, to ja się idę zbierać, bo później będziesz mi jęczał, że nie jestem jeszcze gotowa.
- To ja cię odprowadzę.
- Ok. Sorry, że zapytam, ale dlaczego się rozstałeś ze swoją dziewczyną?
- W zasadzie to znaliśmy się od dziecka. Mieszkaliśmy razem, taka wielka miłość. Tylko w pewnym momencie coś przestało iskrzyć. Decyzję o rozstaniu podjęliśmy wspólnie. Dziś się przyjaźnimy.
- Rozumiem. To chyba ciężkie. Przecież tyle lat byliście razem.
- Na początku to było trudne, ale dziś nie żałuję - powiedział i delikatnie pocałował ją w usta.
               Poszedł, zostawiają ją pod drzwiami pokoju. Rzucił jeszcze tylko, że będzie po nią o 19. Ale dla niej było to teraz nie istotne. świat był przecież teraz taki piękny. Tylko dlaczego zaczął tak dziwnie wirować?



- ***-



Blondynka przyjmowała coraz bardziej zachłanne pocałunki siatkarza. Coraz silniej przyciągała go do siebie. Ręce chłopaka powędrowały pod bluzkę, przyjemnie gładząc jej ciało, coraz niebezpieczniej zaczęły się zbliżać do zapięcia jej biustonosza.
- Ej, rycerzyku, zwolnij trochę, bo uzbrojenie zgubisz.
- Oj, Lenka...
- Nie zapędzaj się tak. Jeśli myślisz, że trafiłeś na pierwszą lepszą to się grubo mylisz! Ja nie jestem taka. Jeśli...

Nie dał jej dokończyć powtórnie zamykając usta pocałunkiem. Nie zamierzała mu przerywać. Całował tak, że w koło świat przestał istnieć. Nagle czar prysnął, a na ziemię sprowadziła ją chrząkająca w drzwiach pokoju Karolina.

- Widzę, że Kaśce umiałaś wypominać, ale ty też nie próżnujesz. Integrację to wy chyba macie już za sobą.
- Lenka, ja lecę do siebie. Ale tą rozmowę jeszcze dokończymy - pogroził palcem i zniknął na korytarzu.
- I co, dalej będziesz mi kit wciskać, że was nic nie łączy?
- Bo nie łączy.
- Taaa, jasne. A co to było to przed chwilą? Czyżby Bartman często chorował, a ty sprawdzałaś swoim językiem, czy mu trzeci migdał nie wyrósł?
- Nie, przechwalał się, że dobrze całuje, a ja chciałam to sprawdzić. Nic szczególnego.
- Jasne. Jakbym cię nie widziała, to może bym uwierzyła. 
- Dobra, ty mi lepiej powiedz jak ci idzie z tym, co ma takie śmieszne ząbki. Jak mu było? Karniak?
- Kubiak. Karniaka, to będziesz pić na dzisiejszej imprezie jeśli zaraz nie zaczniesz się zbierać.
- Ty nie zmieniaj tematu! Co się tak zaczerwieniłaś? Karolina, co się wydarzyło? Przespałaś się z nim?! O Boże, powiedz, że się zabezpieczyliście! Z kim ja mieszkam?! Najpierw Kaśka teraz ty? Nie no nie wytrzymam. Ja z Zibim widzę najbardziej zacofani jesteśmy. My to ledwo co się całujemy.
- Ty, przystopuj trochę. Właśnie wszyscy widzieli, jak sie na basenie śliniliście. A te jego łapska na twoim tyłku to też "tylko" całowanie?
- Oj, tam, ne dramatyzuj mi tu. Opowiadaj jak było. Gdzie to zrobiliście? Fajnie było? Dlaczego nic nie mówisz? Ja natychmiast chcę wszystko wiedzieć!
- Bo jakbyś dopuściła mnie chociaż na moment do słowa wiedziałabyś, że do niczego nie doszło. Pocałował mnie tylko.
- Tylko tyle? Wy to się nie potraficie bawić! - wydęła usta w podkówkę blondynka. - Liczyłam, szczerze mówiąc, na jakieś pikantne szczegóły. Ale za to na Kaśkę zawsze można liczyć. Zaraz mi wszystko opowie. 



-***-



Wystrojone dziewczyny oczekiwały pijąc drinka na swoich towarzyszy dzisiejszego wieczoru. Ktoś zapukał, a Lenka poderwała się do drzwi, a za nimi stał Bartek.

- Wejdź. Kaśka jest już prawie gotowa.
- Tak Bartuś, tylko jeszcze muszę zadzwonić.
- Siadaj - wskazała na kanapę Lena. - Opowiedz coś o sobie. Dziewczynę jakąś masz?
- No, w sumie to z Kasią się zaczęliśmy spotykać.
- A w Polsce?
- Nie, w Polsce spotykałem się z taką jedną Moniką, ale to już przeszłość.
- Ja pierdolę, nie wytrzymam - zaczęła się śmiać tak głośno, że do pokoju wpadły zdziwione Kaśka i Karolina. - Kurwa Kulfon i Monika! Tego jeszcze nie grali!
- Że co? - zapytały równocześnie szatynka i brunetka.
- Gość miał dziewczynę, która miała na imię Monika. Czaicie motyw? Kulfon i Monika!

Kasia powstrzymywała się ze wszystkich sił, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Pociągnęła więc chłopaka na zewnątrz. Po chwili po Karolinę przyszedł Kubiak, więc Lena, żeby nie siedzieć sama w pokoju poszła do hotelowego baru. Usiadła na barowym stołku i powoli sączyła drinka.

- Szukałem cię - przed jej twarzą pojawiła się para zielonych tęczówek.
- Skoro mnie znalazłeś, to znaczy, że słabo się ukryłam.
- To ty się przede mną ukryć chciałaś?
- A czego się, Zbysiu, spodziewałeś? Że będę za tobą biegać? To niestety muszę cię rozczarować.
- Ale ja nie lubię być rozczarowywany - powiedział obejmując ją w pasie.
- Więc będziesz musiał się przyzwyczaić - uśmiechnęła się ściągając dłonie siatkarza ze swoich bioder.
- Lenka, ja przypominam ci, że mieliśmy dokończyć to, co zaczęliśmy u ciebie.

Nie czekał na odpowiedź blondynki. Zachłannie wpił się w jej usta. Nie spodziewała się, że coś takiego jeszcze przeżyje. Nie zamierzała się oddalać od krawędzi jego ust choćby na milimetr. Był jak narkotyk. Z każdym muśnięciem warg chciała coraz więcej. Ktoś coś dookoła nich krzyczał, ktoś głośno wołał, ale nie robiło to na niej najmniejszego wrażenia. Przeciwnie niż wargi bruneta. Miała wrażenie, że zaraz zwariuje. Wilde miał rację. Tylko troszkę się pomylił. To jeden pocałunek siatkarza, może złamać całe życie kobiety... 

Te krzyki obok stały się nie do zniesienia. Ostatkiem sił oderwała się od chłopaka. Zanim cokolwiek zobaczyła, Zbyszek wskakiwał już do basenu. Wyciągał z niego śliczną brunetkę o brązowych oczach. Biedna wpadła do basenu i najwidoczniej nie potrafiła pływać.

- Dziękuję ci. Jesteś moim rycerzem - wyszczerzył się topielec.
- Nie ma za co, księżniczko - oczywiście Bartman stał jak ciele i uśmiechał się jak głupi do sera.
- Chyba nie ta bajka, koleżanko - wtrąciła się poirytowana Lena. - Rycerz w prawdzie zajebisty, ale księżniczka nie ta!

__________________________________________
Siemankoo Nasze Drogie :)
Przepraszamy, że nas tak długo nie było. Cierpimy ( w szczególności jedna z nas) na przewlekły niedobór czasu. Poza tym Strzelczyk i Superpuchar ( niestety nie dla Reski :/) zabrały nam tez trochę uwagi.
W końcu jesteśmy :) Dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze.
Do zobaczenia w niedzielę :D
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Nulka & Paulik

P.S. PlusLiga startuje już w sobotę ;o szok, no nie?

poniedziałek, 17 września 2012

6. Skończ gadać. Pocałuj mnie w końcu . . .


- Kasia, to co będziemy robić wieczorem?
- Nie wiem, Bartuś. Może jakaś impreza?
- A może jakiś spacer po plaży?
- Ale ty romantyczny jesteś… Postarałbyś się bardziej, i wymyślił coś oryginalnego.
- Kolacja, plaża, szum fal, nas dwoje?
- W sumie czemu nie. Jeśli uda ci się zorganizować coś takiego– uśmiechnęła się dziewczyna.
- Zorganizuję – powiedział siatkarz, czule całując dziewczynę. – Bardzo cię dziewczyny wypytywały o wczorajszą noc?
- Trochę tak. Ale jakoś nie chciałam im za dużo opowiadać. To się za szybko wszystko potoczyło. Ja się tak nigdy nie zachowuję.
- Wiem, powtarzałaś mi to wczoraj z dwieście razy w nocy – uśmiechnął się chłopak.- Ale chcę, żebyś wiedziała, że ja też nie. Ta noc była dla mnie wyjątkowa.
- Dla mnie też. A chłopaki? Też nie dawali ci spokoju?
- Pytali, więc im powiedziałem, że zaczęliśmy się spotykać.
- Tak, w kolejce na śniadaniu i obiedzie w stołówce – zaśmiała się szatynka.
- Kasia, bo będę zły!
- Wczoraj wieczorem też byłeś i zobacz jak to się skończyło!
- To może pójdziemy do mnie?
- Nie, dziewczyny będą się martwić.
- Nie przesadzaj. Popatrz, Karolina siedzi teraz z Kubiakiem w basenie, a Lena zajęła się Bartmanem. Nawet bardzo dobrze się nim zajęła.
- Co?
- Sama zobacz. Wystarczy się tylko odwrócić.
- Masz rację. Sądząc po minie Lenki, lepiej będzie jak pójdziemy do ciebie. Tu zaraz rozpęta się III wojna światowa.



-***-



Stała jak zaczarowana. Jeden pocałunek, a tak dużo potrafił zmienić. Bartman całował cudownie. Jego usta cudownie pieściły. Ale ona nie może mu pokazać, że jej zależy. Z trudem odsunęła go od siebie. Spojrzała z furią na siatkarza.
- Bartman, co ty odpierdalasz! Co ci się wydaje, że masz przed sobą jakąś hot lalę, która się jara kupą mięśni bez mózgu?
- Ale Lenka…
- Nie Lenkuj mi tu teraz, i nie przerywaj, bo ja teraz mówię! Co to ma być? Myślisz, że taki fajny jesteś i możesz mieć każdą? Otóż nie!
- Ale…
- Żadne ale! Co ci się wydaje? Że jesteś jakimś cholernym pępkiem świata.
            Siatkarz nie czekał na ani jedno słowo więcej. Ujął w dłonie twarz dziewczyny i pocałował ją po raz kolejny. Kolejny raz poczuła dotyk tych miękkich warg, ale tym razem nie miała w sobie tyle siły, żeby go od siebie odsunąć. To siatkarz oderwał się od niej i spoglądał teraz na jej zdezorientowaną minę. Ona nie wiele myśląc przyciągnęła go do siebie. Złożyła na jego ustach delikatny pocałunek i odeszła. Zostawiła go po raz kolejny.



-***-



- Karola, ja umieram.
- Kac morderca nie ma serca. Ale czym się zatrułeś tym się lecz, więc pij, Kubiaczku, nie piernicz.
- Byle by się to nie skończyło tak jak wczoraj, bo wybacz, ale nie wiele pamiętam z poprzedniego wieczoru. Mam nadzieję, że nie zachowywałem się jakoś głupio?
- Spokojnie, ty zaraz poszedłeś spać. Tylko Kurki odwalali manianę.
- Kurki?
- No tak, bo wczoraj twój kolega kazał Katarzynę nazywać nam Bartoszową Kurkową.
- Żartujesz?
- Nie, naprawdę. A później zamknęli się w jej sypialni i ostatnim co słyszałam było „Bartuś, podarłeś mi sukienkę”. Potem włożyłam głowę pod poduszkę. Nie chciałam ego słuchać. A Bartman coś ci opowiadał? Bo Lenka nic nam nie powiedziała. Uparcie twierdzi, że między nimi nic się nie wydarzyło.
- No on też twierdzi, że nic nie było. Ale jakoś mi się nie chce w to wierzyć. Zibi tak łatwo nie odpuszcza. Zresztą on i Godzilla lecą na siebie. To widać z kilometra.
- On i kto?
- No wasza blondi. Fajną ksywę na nią wymyśliłem, nie? – wyszczerzył się.
- Hahaha, padłam. Muszę jej o tym powiedzieć.
- Nie – krzyknął przerażony. – Ja chcę jeszcze żyć!
- Nie, Lenka na pewno się ucieszy jak to usłyszy.
- Błagam, jest jeszcze tyle pięknych miejsc na świecie, które chcę zobaczyć.
- Żartuję, gdyby ona teraz to usłyszała, zmiotła by cię z powierzchni Ziemi.
- Daj spokój. Kurek to do tej pory jęczy, że nikt go tak nie upokorzył.
- Ale przyznaj rację, że z tym Uszatym, to był strzał w dziesiątkę.
- Żebyś wiedziała. Muszę to reszcie chłopaków sprzedać. Myślę, że Igła będzie miał kolejny punkt zaczepienia do następnego „Igłą Szyte”.



- ***-



- Kurek, ja sobie facepalma zaraz strzelę! I tobie też radzę! Przydarłeś mnie do siebie, a gumek nie masz?
- Zapomniałem…
- Helloł, ale żeby Monte zabrać, to pamiętałeś, tak?
- Kasia, no bo Monte to Monte – zaśmiał się.
- A gumki to gumki. Nie ma gumek, nie ma seksu.
- Ale Kasia…
- Nie Kurek. Ja małych Kurasiątek bawić nie będę!
- Ja też nie, jeszcze nie.
- A wczoraj mówiłeś coś zupełnie innego – zaśmiała się dziewczyna.
- Oj, słoneczko.
- Bartuś, nie spinaj się jak przed finałem Skry z Reską. Żartuję przecież. Ok, ja idę do siebie. O której będziesz wieczorem?
- O 19. Może być?
- No nie wiem, musisz mnie chyba jakoś do tego przekonać – uśmiechnęła się. Nie czekał więc dłużej, tylko pozwolił połączyć się ich ustom.



-***-



            Siedziała w swoim pokoju, dotykając opuszkami palców swoich warg. O Boże, jaki ten Bartman jest durny. Jaki z niego głupek i dupek. Tylko dlaczego on musi tak całować… Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi.
- A co ty tutaj robisz?
- Na drinka przyszedłem.
- To chyba kierunki pomyliłeś. Do baru trzeba wyjść z budynku, a nie do niego wejść. Ale jak ma się cztery szare komórki na krzyż, to w sumie można nie skumać.
- Lena, dlaczego ty taka jesteś? Najpierw mnie całujesz, a później…
- Ja ciebie całuję? To ty się do mnie przyssałeś  jak glonojad do akwarium, a teraz śmiesz twierdzić, że to ja cię pocałowałam!
- Lenka, bo mnie pocałowałaś.
- Bartman, teraz to przesadziłeś! Ja wiem co robię. W przeciwieństwie do ciebie, jak widać. Żebyś takich zaników pamięci na boisku nie miał, bo piłkę zamiast w aut to w boisko puścisz. No i co się teraz śmiejesz!
- Lenuś, bo w siatkówce to o to chodzi, żeby piłka w boisko poszła.
- No przecież mówię. W aut nie w boisko.
- Lenka?
- Słucham?
- Uwielbiam cię za tą niewiedzę na temat siatki.
- Zbyszek! Przestań się ze mnie napieprzać! Słyszysz! Nie śmiej się ze mnie! Masz natychmiast przestać!
-Lencia, staram się – powiedział ze śmiechem – ale ty mi tego nie ułatwiasz.
- Zbyszek?
- Tak?
- Skończ gadać. Pocałuj mnie w końcu – dwa razy nie musiała mu powtarzać.


________________________________
Siemankooo :)
Przepraszamy za małe opóźnienie, ale ostatnio się jakoś zgrać nie mogłyśmy :)
Dziękujemy Wam bardzo za komentarze :D 
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)

poniedziałek, 10 września 2012

5. Oddaj mi Lenkę, ty arabski złodzieju!



- O Boże, spraw, żebym miała na sobie ubranie – pomyślała z nadzieją dziewczyna.

            Blondynka z niepokojem zaczęła podnosić kołdrę, ale uniemożliwiła jej to ręka siatkarza.

- Lenka? A co ty tutaj robisz?
- Ryby łowię.
- Poważnie się pytam. Jak znalazłaś się w moim pokoju?
- Upił mnie wczoraj jeden dupek na imprezie. Dwa metry wzrostu, zielone oczy i pustka w głowie. Mów ci to coś?
- Nie, jak pustka w głowie, to nie znam -  wyszczerzył się Bartman.
- Jak mnie tu wczoraj przyciągnąłeś, to teraz się nie dziw, że tu jestem.
- Ja cię nigdzie nie ciągnąłem. Sama przyszłaś.
- Jasne, sama. Gdybym sama przyszła, to nie byłoby cię obok.
- No tak, ale sama chciałaś.
- Nieważne. Idę do siebie. I tak mi się bura od dziewczyn zbierze, że tak nagle zniknęłam.

            Lenka wstała z łóżka i z ulgą stwierdziła, że nie brakuje żadnego elementu z jej garderoby. Podeszła jeszcze do lustra, przeczesała włosy, poprawiła sukienkę i wyszła bez słowa z pokoju, pozostawiając zdumionego siatkarza samotnie w łóżku. Szła do swojego pokoju i zastanawiała się nad tym, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Nic nie pamiętała. Totalna pustka w głowie. Najważniejsze, że była ubrana. W sumie ten cały Zibi jest całkiem przystojny, ale za nic w świecie nie da mu tej satysfakcji. Bardziej przerażało ją to, co powie dziewczynom.

            Weszła do apartamentu, ale to, co tam zobaczyła zwaliło ją z nóg. Pierwsze, co ujrzała, to masa pustych butelek. Następnie zobaczyła czyjeś wielkie stopy, zwisające z kanapy. Nie wierzyła własnym oczom, na ich kanapie spał Kubiak. Chyba jednak to nie ona będzie musiała się tłumaczyć. Weszła do sypialni Kaśki, żeby się jej trochę pożalić, ale na to, co tam ujrzała, szczęka opadła jej do podłogi. Kasia spała. W objęciach Kurka, a jej goły tyłek wystawał spod kołdry.

- No i zostaw tu, kurwa, dzieci same w domu. Karolina, gdzie ty do jasnej cholery jesteś?
- Ciiiszej, bo mi łeb pęka – zaczął użalać się Misiek.
- Mam nadzieję, że nic innego ci nie pękło. Ja twoich dzieci wychowywać nie będę.
- Lenuś, kochanie, krzyczysz tak, że szklanka obok łóżka zaczęła mi drżeć – do pokoju weszła Karolina. – Co się stało?
- Co się stało? Ty się mnie pytasz, co się, kurwa, stało? To ja się mogę o to zapytać. Jakieś tsunami tu przeszło? Jeżeli tak, trzeba mu nadać imię. Libacja, kurwa. Kurek, Kubiak, wstawać i dupy do siebie zbierać! A z tobą i Kaśką, to ja sobie jeszcze porozmawiam! - Wyszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
- No to się Zbysiu, chyba, w nocy nie spisał – skomentował Kubiak. – Kurek, wstawaj, idziemy do siebie.
- Misiu, ale dlaczego – zapytał Bartek wychodząc z sypialni Kasi.
- Nie słyszałeś, Godzilla wróciła – zaśmiał się Michał.



- *** -



- Kac morderca nie ma serca – szatynka ze zbolałą miną dorwała się do butelki wody mineralnej.
- Możecie mi wyjaśnić, co to było dzisiaj rano? Wracam do pokoju, a tu Kubiak na kanapie, Ty – powiedziała Lenka wskazując na Kasię – śpisz z Uszatym, po upojnej nocy. Co to do cholery ma być? Pokój wygląda jak jakaś wielka melina po melanżu. Jak mogłyście dopuścić do czegoś takiego?
- Lena, nie denerwuj się. Po prostu knajpę nam zamykali, więc zabrałyśmy chłopaków do nas. Wypiliśmy trochę, Michał nam usnął na kanapie, no i nie mogliśmy się go dobudzić. Więc Bartek też został. Z Kasią – zaczęła wyjaśniać Karola. – Właśnie, Katarzynko, może byś nam opowiedziała, co się tam działo. Tak piszczałaś, że się usnąć nie dało.
- Jasne, możesz mi wciskać kity jakie tylko chcesz, ale w łóżku, to ja akurat głośna nie jestem – zaczęła się bronić satynka.
- Czyli jednak do czegoś między wami doszło? – Zaczęła dopytywać brunetka. – Wiedziałam!
- Jasne, że doszło. Rano zastałam ją wtuloną w Kurka. Nagą!
- Opowiadaj nam!
- Ale, co chcecie wiedzieć? Lena, ty nam lepiej powiedz, co się z tobą działo? Gdzie zniknęłaś wczoraj? I to z Bartmanem.
- U niego.
- I ty tak spokojnie o tym mówisz? Opowiadaj nam – uśmiechnęła się Kasia.
- Nie ma o czym. Po prostu spaliśmy w jednym łóżku. To wszystko. Lepiej idź po piwo, bo kac męczy.



- *** -



- A co wy tacy wymęczeni jesteście? – zapytał Zbyszek wchodzących do pokoju siatkarzy.
- Imprezy męczą. Ale ty jakiś dziwnie wypoczęty jesteś. Czyżby nasza blond koleżanka uciekła ci tej nocy? – zapytał Kubiak.
- Nie, nie uciekła. Spała tu dzisiaj, w ubraniu, więc chyba do niczego nie doszło.
- Chyba? Mieć taką laskę w łóżku i nie pamiętać, co się z nią robiło? – dopytywał Bartek.
- No nie pamiętam. Nie chciała mi powiedzieć, gdzie mieszka, to przyprowadziłem ją tutaj. Wiem, że się z nią całowałem, ale reszty nie pamiętam.
- Siurak, ty lepiej zostaw Zibiego w spokoju. Opowiedz nam co robiłeś z Kaśką – zaśmiał się Misiek.
- Tajemnica, chłopaki. A tak na poważnie, spędziłem z nią zajebistą noc. Co za kobieta…
- To może pójdziemy ich poszukać? Fajnie byłoby spędzić z nimi dzisiejszy dzień – zaproponował brunet.



- *** -



             Kasia i Karola poszły popływać w basenie, a Lena rozłożyła się na leżaku. Nagle poczuła, że ktoś zasłania jej słońce, więc odwróciła głowę.

- Dzień dobry, Zbyszku.
- Cześć, jak miło, że w końcu pamiętasz jak mam na imię.
- Praktyka czyni „miszcza”. Co tam?
- Tam nic, a co tu?
- Tu kac, i to przez ciebie – wybuchnęła śmiechem dziewczyna.
- Oj tam, że niby od razu przeze mnie. Generalnie, to obydwoje się wczoraj zrobiliśmy. I to dobrze.
- Za dobrze. Ale ty, to chyba zbyt wielu okazji do picia nie masz, co? Przecież jak się sport uprawia, to nie można.
- Nie można, ale czasem trzeba sobie pozwolić. Zanim zacznę sezon chciałbym jeszcze kilka rzeszowskich klubów odwiedzić.
- Rzeszowskich?
- No tak, bo teraz w Rzeszowie będę grał.
- A dlaczego u nas? Przecież mówiłeś wczoraj, że grałeś w Jastrzębiu.
- No tak, ale Łasko został w klubie, a ja chcę na ataku teraz grać, więc musiałem nowego klubu szukać.
- Acha, czyli teraz to ty w Resovii będziesz musiał grać w koszulce w innym kolorze i wszystkie najtrudniejsze piłki odbierać?
- Nie, to rola libero.
- Libero?
- No tak, tego, który nie może zagrywać.
- A jest koś taki? – siatkarz nie wytrzymał i uderzył sobie z otwartej w twarz.
- Tak, jest. W Resovii jest nim Igła.
- Nie znam. Ale dobrze wiedzieć. Przydałbyś się na coś i po piwo byś poszedł.
- Jakie?
- Duże i zimne.

            Siatkarz skierował się do baru, poprosił o dwa piwa. Gdy wracał, zauważył, że obok Lenki siedzi jakiś Arab.

- To twój chłopak? – zapytał, gdy siatkarz do nich podszedł.
- Nie to tylko mój niepełnosprawny umysłowo brat.
-  To dobrze. To co, kolego – zwrócił się do Bartmana – cztery wielbłądy 500 $ i ją zabieram?
- A weź ją sobie w cholerę. Ja jeszcze dopłacę.
- Ok. To dobiliśmy targu.

            Lenka wybuchła śmiechem, wstała i zaczęła odchodzić. Za nią poszedł Arab. Na twarzy Zbyszka malowało się zdziwienie. Nie spodziewał się, że ona tak po prostu sobie pójdzie. I to z obcym facetem.

- Oddaj mi Lenkę, ty arabski złodzieju – i pobiegł za dziewczyną – Ja jej nie oddam.

            Zbyszek spojrzał w oczy dziewczyny i namiętnie wpił się w jej usta. Całował ją. Ale jak całował. Tak, że cały świat przestał się dla niej liczyć.


_________________________________
Witamy :)
Dziękujemy za tak wiele miłych słów :D 
Oczywiście zapraszamy do komentowania, bo same wiecie, jak bardzo potrafi to zmotywować do dalszego pisania.
W wolnej chwili zapraszamy na blog Pauli http://you-are-my-breath.blogspot.com/
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski
Wasze Nulka&Paulik :*

niedziela, 2 września 2012

4. O Boże, spraw, żebym miała na sobie ubranie . . .



Kurek stał jak zaczarowany. Wpatrywał się w tańczące ciało szatynki z zachwytem. Tańczyła wspaniale. Miała talent. Tego był pewien. Po chwili dziewczyna pociągnęła go za rękę i szaleli już wspólnie na parkiecie. W pewnym momencie DJ zmienił piosenkę na wolną, a oni postanowili zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Usiedli na ławeczce przed klubem.
- Powiesz mi chociaż jak masz na imię?
- Kaśka.
- Ja jestem Bartek.
- Wiem. Bartek Kurek.
- Wow! Interesujesz się siatkówką?
- Nie. Siatkarzami – wybuchnęła śmiechem Kaśka. – Taki mały żarcik. To, że się interesuję to mało powiedziane. Siatkówka to moje życie.
- To dobrze, bo już myślałem, że muszę uciekać.
- Spokojnie, jeszcze nie. Ale jak mnie lepiej poznasz, to kto wie…
- Jesteś zupełnie inna niż twoje koleżanki. Miła jesteś po prostu.
- One też są miłe. Tylko muszą najpierw kogoś dobrze poznać. Mówię Ci, jak je lepiej poznasz zmienisz o nich diametralnie zdanie. One są niesamowicie pozytywnie zakręcone.
- I wredne.
- Tylko czasami. Kubiak i Bartman musieli im po prostu podpaść.
- A ja czym im podpadłem. W szczególności tej blondynce.
- Zapewne tym, że się z nimi przyjaźnisz. Wracamy do środka?
- Jasne – odpowiedział siatkarz z uśmiechem.



-***-



Brunet wpatrywał się w blondynkę ze zdumieniem. Nie wierzył, że istnieje jeszcze ktoś, kto nie znał siatkarzy, którzy zdobyli złoto w Sofii.
- I nigdy nie byłaś na meczu siatkówki?
- Nie no, byłam. Raz. Jak Kaśka z Karoliną zmusiły mnie do pójścia na Podpromie. Z jastrzębskim Koksem graliśmy.
- Węglem.
- Co?
- Z Węglem.
- Jakim znowu węglem?
- Z Jastrzębskim Węglem.
- Nie. To na pewno był Jastrzębski Koks. W końcu na koszulkach było na pisane „ Polski Koks”. Byłam, widziałam, więc się ze mną nie kłóć.
- A ja grałem w Jastrzębiu, więc chyba wiem lepiej, kochanie.
- Ej, Zdzisiu, nie kochaniuj sobie.
- Zbysiu, jeżeli już coś.
- Nie, nie zamierzam zdrabniać Twojego imienia. Zbigniewie mogę ci co najwyżej mówić.
- Tylko nie Zbigniewie! A może po prostu Zibi?
- Niech będzie. To co, jeszcze jedna kolejeczka?
- Ależ oczywiście.



-***-


- A w Resovii? Czy jest ktoś kogo nie lubisz w Resce?
- Nie… No, może Tichacka, ale nie mów o tym nikomu.
- Ok – zaśmiał się Kubiak. – A masz jeszcze jakieś inne ulubione drużyny?
- No, więc jeśli chodzi o moją drugą ukochaną drużynę to masz szczęście. Jest to Jastrzębski – wyszczerzyła się brunetka.
- Zgrywasz się.
- Absolutnie nie. W końcu śpiewamy na meczach, ze Jastrzębski pozdrawiamy.
- A twój ulubiony zawodnik z Jastrzębia?
- I tu po raz kolejny masz pecha. Jeśli chodzi o Jastrzębie, moim ulubionym zawodnikiem jest Łasko – skłamała. Uwielbiała Kubiaka, ale za cholerę się mu do tego nie przyzna. – Uwielbiam patrzeć jak atakuje. A jego wywiady, udzielane po polsku z tym włoskim akcentem, są mistrzostwem świata. Banan sam wskakuje na usta.
- A oprócz siatkówki, czym się interesujesz?
- Motoryzacją.
- Jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie. Mój brat ma warsztat, więc nawet pomagam mu od czasu do czasu.
- Nie wierzę. Kobieta-mechanik.
- Widzisz, Misiu, zdarza się nawet najlepszym.
- Twój wymarzony samochód?
- Michał, i tak cię nie stać, więc na samochód mnie nie poderwiesz – wystawiła mu język, a siatkarz wybuchnął śmiechem.
- Ok. Więc nawet nie powiem czym jeżdżę. A czym się zajmujesz?
- Rozmową z siatkarzem?
- To wiem – uśmiechnął się. – A tak na co dzień? W Rzeszowie?
- Studiuję.
- A co dokładnie? Jeśli można oczywiście wiedzieć.
- Fizjoterapię. Chcę kiedyś pracować w jakimś specjalistycznym ośrodku terapeutycznym dla dzieci. Najlepiej z hipoterapią. Bo jeżdżę też konno. O sms mi przyszedł. To Lenka. Pisze, żebyśmy nie martwili się o nią i Zenka, ale tu chyba Zbyszka miała na myśli, bo oni się ulatniają z klubu.
- No to może się polubili.
- Szczerze? Wątpię… O czym oni mogli by rozmawiać? Lenka o siatce wie tylko tyle, że to dyscyplina sportu.


-***-



- Kasia, ja już nie mam siły.
- Bartuś, nie bądź dupa wołowa. Jakie ty masz przygotowanie fizyczne przed nowym sezonem? Tańcz, nie pierdziel.
- Kasia, ale ja już naprawdę nie mogę.
- Ok, to chodź na drinka. 5 min przerwy i wracamy na parkiet. Kocham tańczyć!
- Ja też, ale ty przy mnie jesteś wulkanem energii! Nie wyrabiam.
- Oj, nie przesadzaj. Po prostu taniec to moja pasja. Bartek, czemu się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?
- Bo ja cię chyba skądś znam. Teraz mi się tak strasznie znajoma wydałaś.
- No bo się poznaliśmy już kiedyś. Statystowałam podczas kręcenia reklamy z Monte.
- Nie, nie wierzę.
- No naprawdę. Fajnie było. A w twoim bracie można się zakochać od pierwszego wejrzenia.
- To dlatego, że młody podobny jest do swojego starszego brata.
- Nie wiedziałam, że masz jeszcze jednego brata.
- Kasia!
- Nie no, tak tylko żartowałam. W sumie mogę stwierdzić, że urok osobisty jest chyba u was rodzinny – uśmiechnęła się szatynka porywając siatkarza ponownie na parkiet.



-***-



- Po cholerę ja ubierałam te szpilki. Zibi, moje nogi umierają. A ja razem z nimi – powiedziała Lenka widocznie się zataczając.
- Ty mi lepiej powiedz, gdzie mieszkasz.
- Mówiłam, że  w Rzeszowie.
- No a tu, w Egipcie? Gdzie się zatrzymałyście?
- Nie powiem. Mama zawsze mi mówiła, że obcym nie podaje się adresu.
- Lenuś, słońce, ale ty mi nie podawaj swojego adresu, tylko powiedz do którego hotelu mam cię odprowadzić – zapytał pijackim bełkotem Bartman.
- Byszku, nie powiem. Przecież mówiłam, ze mama nie pozwoliła…
- Ok, to zabiorę cię do siebie.
- Ej, jeszcze na randce nie byliśmy, a ty mnie już do siebie zabierasz?
           

               Rano Lenkę obudziło słońce, które intensywnie oświetlało jej twarz.
- Kurwa, kto włączył słońce?
            Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że nie jest u siebie w pokoju. Zaczęła przeczesywać wspomnienia z wczorajszego wieczoru i przypominać sobie, że sporo wypili z Bartmanem. I to jak obydwoje zdrowo wstawieni wracali do hotelu. Do jego pokoju.
- O kurwa – jęknęła, nie pamiętając tego, co wydarzyło się później.
           Ręka śpiącego siatkarza spoczywała na jej pasie. On na pewno nie miał na sobie koszulki. A jeśli oni? Nie, to nie możliwe. Chyba nie była by tak głupia, żeby się z nim przespać. Nie uprawiałaby seksu z kimś, kto tak ją wkurza. Nie, to nie jest możliwe. Ale wczoraj się całowali. Tego była pewna. Ten pocałunek jest ostatnią rzeczą jaką pamięta. Z niepokojem zaczęła podnosić kołdrę.
- O Boże, spraw, żebym miała na sobie ubranie – pomyślała z nadzieją dziewczyna...


_____________________________
Witamy, witamy :D
Dziękujemy za tak liczne odwiedziny i tak miłe komentarze :D
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)
nulka&paulik 
buzia :*