- A teraz zmykaj z naszej bajki!
- Lenka, co to było? Czyżbyś była o mnie zazdrosna?
- Nie Zbysiu. Nie jestem.
- Nie? To dlaczego spławiłaś tak tą dziewczynę?
- Żeby się nie nudzić dzisiejszego wieczoru.
- Aha. Tylko do tego jestem ci potrzebny?
- Nie, pocałowałabym cię jeszcze, ale jesteś cały mokry.
- W sumie tak, ale mi to nie przeszkadza - powiedział siatkarz zachłannie całując dziewczynę.
- Zbyszek! Teraz to i ja jestem cała mokra!
- Ale jak pięknie wyglądasz.
- Nie podlizuj się. Chodź się lepiej przebrać, bo wstyd się z tobą pokazać.
- ***-
- Kubiak, gdzie ty mnie ciągniesz?
- Na małą imprezkę na plaży.
- Chyba sobie żartujesz! Jak ja będę chodzić w 15 cm szpilkach po plaży?
- Jeśli trzeba będzie będę cię nosił na rękach - i jakby na dowód swoich słów złapał dziewczynę w pasie i wziął na ręce.
- Michał, chcesz się przepukliny nabawić? Przecież ja jestem ciężka.
- Ty ciężka? Ty jesteś leciutka jak piórko! Vanni nie mógł by cię użyć nawet jako połowy obciążenia na siłowni!
- Jasne. Kubiaczku, dziękuję bardzo, ale mimo wszystko ci nie wierzę.
- No to uwierz. Ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję, ale z której perspektywy? Jak stoję na ziemi, czy jak niesiesz mnie na rękach? - zapytała poprawiając dekolt bluzki.
- Karolinko, najbardziej podobasz mi się, jak się tak słodko rumienisz, jak teraz.
- Ja się nie rumienię! To tylko od słońca mam takie wypieki.
- Tak? To dlaczego dopiero teraz ci wyskoczyły?
- To pewno jakaś opóźniona reakcja łańcuchowa w moim organiźmie.
- Karolina?
- Tak?
- Nic, chciałem cię tylko pocałować - i po raz kolejny pozwolił połączyć się ich wargom.
- *** -
- Bartuś, ja żartowałam z tą kolacją na plaży. Zaimponowałeś mi. Nie spodziewałam się, że coś takiego dla mnie przygotujesz - szatynka z zachwytem wpatrywała się w stolik udekorowany świecami.
- Kasia, na mnie zawsze możesz liczyć.
- Wiem, Bartuś, wiem - uśmiechnęła się delikatnie. - Na ciebie i na dziewczyny zawsze - dodała po cichu.
- Słucham?
- Nic, nic...
- No przecież mówiłaś coś. Powiedz, o co chodzi?
- Mówiłam, że na ciebie i na dziewczyny mogę zawsze liczyć.
- No pewnie, że tak - powiedział wyraźnie zadowolony siatkarz. - Kasia, powiedz mi, co tu robicie?
- To znaczy?
- No, co tu robicie, w Egipcie.
- Głupie pytanie Bartuś - śmiała się z chłopaka dziewczyna. - A wy co tu robicie?
- Wypoczywamy - wyszczerzył się.
- No widzisz słońce, jak chcesz, to myślisz - śmiała się dziewczyna. - A tak na serio, to można powiedzieć, że każda z nas miała dość swojego dotychczasowego życia. Za dużo problemów, obowiązków... To czasem człowieka przerasta i trzeba od tego wszystkiego odpocząć - dodała wyraźnie zasmucona.
- Słońce, a co za problemy mogły przytrafić się tak wesołej osobie, jak ty?
- Oj Bartuś, takie, których ja sama się nie spodziewałam.
- Kasia, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będziesz mieć jakiś problem i będziesz chciała o nim porozmawiać, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Dzięki, będę pamiętać. - Po tych słowach wstała z krzesła i podeszła, przytulić się do siatkarza.
- A teraz powiedz wujkowi Bartusiowi, co takiego ci się przytrafiło - mówiąc to, posadził sobie dziewczynę na kolanach.
- Widzisz Bartuś, Karolina spotykała się z takim...
- Ja nie pytam o Karolinę, tylko o ciebie - przerwał jej chłopak. - Jeśli jest za wcześnie na takie rozmowy lub nie chcesz, to nie mów, mamy jeszcze dużo czasu, ale wiedz, że gdy porozmawiasz z kimś o tym, będzie ci dużo łatwiej.
- No dobrze, powiem ci, ale wiedz, że nie jest to dla mnie łatwe, a wiedzą o tym tylko nieliczni. To wszystko zaczęło się jakieś cztery, może pięć lat temu. Ojciec ciągle wyjeżdżał w delegacje. Na początku były to tylko dwa weekendy w miesiącu, a potem... - przerwała ciężko wzdychając.
- Spokojnie, jestem przy tobie i nie oczekuję, że przedstawisz mi całe swoje życie. Mów tylko to, co chcesz mi powiedzieć. Na więcej, będzie jeszcze inna okazja. Nie spiesz się. Zaczniesz jak będziesz gotowa.
- Bartuś, tu nie chodzi o to, kiedy i czy w ogóle ja będę gotowa. Jest mi po prostu wstyd o tym mówić. - Powiedziała spuszczając głowę.
- Słonko, a czy to ty zrobiłaś coś złego?
- Tak, to znaczy nie... Ja już sama nie wiem. Może rzeczywiście zacznę od początku?
- Tak będzie najlepiej. - Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Tak, jak już mówiłam, na początku te wyjazdy były dwa razy w tygodniu. Ojciec przeważnie wyjeżdżał w piątek po pracy, a wracał w niedzielę wieczorem, ale po jakimś czasie, te 'delegacje', jak on to nazywał, trwały co raz dłużej, czasem nawet po dwa tygodnie. Wydaje mi się, że do tej pory pewnie nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie moja młodsza siostra, która dwa lata temu, jako pierwszoklasistka liceum, razem ze swoją klasą pojechała na wycieczkę, do Krakowa. Ojciec w tym czasie również miał być na delegacji w Krakowie i nic o wyjeździe Agaty nie wiedział. To miała być niespodzianka od nas wszystkich, bo miał wtedy urodziny - ostatnie słowa dziewczyna wyszlochała.
- Ciiiiiiiiiii... Spokojnie, nie spiesz się. Zaczniesz, jak będziesz gotowa. - Mówiąc to, głaskał Kasię po plecach.
- Bo to moja wina! - Wykrzyczała. - To ja ją namówiłam, żeby poszła do tego hotelu. Ona... ona tam poszła, w recepcji powiedziała, że to niespodzianka dla ojca i żeby powiedzieli jej w którym pokoju go znajdzie. Agata... Ona tam poszła. Drzwi otworzyła jej jakaś kobieta, przysłonięta tylko ręcznikiem. Na początku Aga myślała, że pomyliła pokoje, ale po chwili pokazał się mój ojciec, w szlafroku... - po tych słowach rozpłakała się na dobre.
- Nie płacz, skarbie. On nie jest wart twoich łez.
- Wiesz jak czuła się moja siostra? Zaraz po tym, jak usłyszała głupie tłumaczenie ojca, że to nie tak, że on jej wszystko wyjaśni, zadzwoniła do mnie i mi o wszystkim opowiedziała. Pojechałam po nią i razem wróciłyśmy do domu. Ojciec już tam był. Przymilał się do matki i do nas, ale w szczególności do Agi. Idiota... Myślał, że o niczym nie powiemy matce. - Zaśmiała się, ale był to śmiech histeryczny. - Ale wiesz co Bartuś? Nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Ona nam nie uwierzyła! Rozumiesz?! Nie uwierzyła nam. Kazała się wynieść z domu. Na jakiś czas wyprowadziłam się z Agą do babci. Szymek, mój ośmioletni brat, był wtedy jeszcze za mały i został z nimi w domu. Po kilku miesiącach, matka przejrzała na oczy i postanowiła się z nim rozwieść, a wtedy zaczęło się piekło. Im wcale nie zależało na nas. Oni toczyli ze sobą wojnę, a my byliśmy takim dodatkiem. Chodziło tylko o to, co ludzie powiedzą, kto wygra i zrobi temu drugiemu na złość. Ja miałam szczęście, bo wtedy byłam już pełnoletnia, ale Aga w tym roku dopiero skończyła osiemnaście, a o Szymku nie wspomnę. Taki malutki, a już tyle przeszedł. Całe to piekło skończyło się cztery miesiące temu. Nie wiem jak bym to wszystko przeżyła, gdyby nie dziewczyny. To one mi pomogły i to dla tego jestem dziś tutaj. One pomogły mi podnieść się po tym wszystkim i wymyśliły ten wyjazd.
- To ja muszę im podziękować! - Zawołał Bartek.
- Za co?
- No jak to, za co? Za to, że cię tu zabrały i dzięki temu mogłem cię poznać. - Po tych słowach pocałował dziewczynę. - Dziękuję za to, że mi zaufałaś i powiedziałaś o wszystkim.
- To ja dziękuję, za to, że mnie wysłuchałeś. Ale nie mówmy już o tym. W końcu przyjechaliśmy tu na wakacje, wypocząć, a nie rozmawiać o smutnych rzeczach. Zjedzmy ta wspaniałą kolację.
Po zjedzonym posiłku postanowili, że dołączą do Michała i Karoliny, i wybrali się na dyskotekę.
- Bartuś, ty jesteś wysoki, widzisz ich gdzieś?
- No właśnie nie widzę. A może ich tu nie ma?- Zaśmiał się siatkarz.
- To niby gdzie mieli by iść?
- Oj Kasia... Lepiej się poznać.
- No tak, tobie tylko jedno w głowie. Karolina nie jest taka i Kubiak na prawdę będzie musiał się bardzo postarać.
-***-
Patrzyła na nagi tors Bartmana, po którym spływały kropelki wody. Głośno przełknęła ślinę. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
- Lenka? Mówię do ciebie.
- Proszę?
- No, mówię do ciebie.
- Przepraszam, zajęłam moje myśli czymś innym - powiedziała, a na jej twarz wylał się delikatny rumieniec. - Powtórz proszę.
- Może lepiej mi powiedz o czym tak intensywnie myślałaś.
- O tym, ze w niektórych miejscach na świecie jest za dużo wody, a w innych jej brakuje - powiedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc.
- Aha. A tak na prawdę.
- O twojej klacie chociaż za cholerę ci się do tego nie przyznam. O kurwa! Ja to na głos powiedziałam?
- Powiedziałaś - uśmiechnął się. - Trzeba było od razu powiedzieć, że ci się podoba.
- Nie o to chodziło, Zbysiu. Raczej myślałam, że masz trochę za dużo tłuszczyku jak na sportowca.
- Ja niby mam za dużo tłuszczyku? - dla potwierdzenia słów napiął mięśnie.
- No troszkę - zaśmiała się blondynka.
- Ale chyba ci to nie przeszkadza? - przyciągnął ją do siebie.
- Za bardzo sobie schlebiasz, Bartman. Jakoś po prostu muszę to tolerować - coraz trudniej było jej się skupić, kiedy tak opierała dłonie na jego klatce piersiowej.
Jej oddech gwałtownie przyspieszył, gdy ją pocałował. Przysunęła się bliżej niego. Sama nie wiedziała kiedy znalazła się pod siatkarzem w jego łóżku. Jego pocałunki sprawiały, że nie potrafiła myśleć racjonalnie. Poddała się pieszczotom siatkarza. Nie wiedziała dlaczego. Przecież prawie go nie znała. Przecież to nie było do niej podobne. Jeden pocałunek siatkarza, a ona wyłączała zdrowy rozsądek. Wiedziała jednak, że nigdy nie będzie żałować tej nocy. W końcu zmęczona wtuliła się w jego tors. Sama nie wiedziała kiedy zasnęła.
-***-
- Dzień dobry.
- Dobry, dobry. Która godzina, Zbysiu?
- Dziewiąta.
- O cholera! Dziewczyny pewnie mnie zabiją!
- Spoko. Kasia śpi u Bartka, a Kubiak nie wrócił na noc. Pewnie jest u Karoliny. Nie masz się o co martwić.
- Ja się nie martwię. Będę już lecieć. Przecież lepiej na słoneczku się powygrzewać niż w łóżku leżeć do południa.
- Mi to jakoś nie przeszkadza - powiedział charakterystycznie unosząc brwi.
- Zboczuch.
- Oj tam - zaśmiał się - Idziemy dzisiaj z chłopakami pograć w plażówkę. Może chciałybyście się wybrać razem z nami?
- W co?
- No w siatkówkę plażową.
- Aha, a skąd weźmiemy aż tylu zawodników? Przecież nas jest tylko szóstka. Skąd weźmiemy drugą drużynę?
- Lenuś, przecież my mamy trzy drużyny.
- Jak to? Czy jacyś inni siatkarze przyjechali razem z wami?
- Nie.
- No to jak ty chcesz ten mecz rozegrać?
- Lenuś, mamy trzy drużyny. Przecież ci mówię.
- No ale jak trzy.
- Kochanie, w plażówce się gra dwójkami.
- Aha!
- Będziesz grała ze mną.
- Jesteś pewien? Ja o siatkówce wiem tyle co nic.
- Tak źle nie może być. Będziesz gwiazdą boiska.
- Mogę być gwiazdą. Bylebym za szybko nie spadła.
_____________________________________
Witamy serdecznie po baaaaaaardzo długiej przerwie :)
Rozdział dedykujemy Kice i Pannie A :*
Na wstępie chcemy przeprosić za to, że rozdział pojawia się dopiero dziś. W ramach rekompensaty publikujemy dwa rozdziały jako jeden ;)
Wszystkich, którzy czytają to opowiadanie, bardzo prosimy o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza, to bardzo motywuje nas do dalszego pisania :) Wystarczy, jak w komentarzu zostawicie ":D" to na prawdę zachęca do dalszej twórczości ;) Za wszystkie, pozostawione pod ostatnim rozdziałem, serdecznie dziękujemy :*
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Nulka & Paulik